Aktywność przemysłu może martwić, ale i cieszy, bo to argument za tym, by nie podnosić kosztu pieniądza. Dane o wnioskach to zupełnie inna sprawa. Nie wskazują one bowiem na to, by rynek pracy przeżywał jakieś trudniejsze chwile. Ostatni raport o zmianie liczby miejsc pracy z początku miesiąca rozczarował, choć był równocześnie odbierany jako argument za utrzymaniem stóp procentowych na obecnym poziomie. Dane cotygodniowe są raczej uspokajające, a tym samym mogą zostać odebrane jako argument, by jednak jakiś ruch na stopach procentowych w tym roku zrobić. Na podwyżkę głównej stopy do 0,5 proc. rynek nie liczy, ale myślę, że warto kalkulować możliwość odejścia od wyznaczania stóp procentowych za pomocą przedziału i usztywnienia ich wartości na poziomie 0,25 proc. To nie byłaby podwyżka z prawdziwego zdarzenia, ale pewnie symbolicznie stałaby się otwarciem nowego etapu.
A na samym rynku? Ceny się nieco podniosły. Przez większość dnia zmienność na rynku była bardzo mała. Nadal nie ma powodów, by zakładać, że doszło do zmiany trendu. Ten jest spadkowy i ciągle jesteśmy gotowi na jego powrót.