Po pierwsze, rynek obawia się ryzyka politycznego związanego ze zmianą rządu. Zwiększa to niepewność dotyczącą wchodzenia do Polski zagranicznych inwestorów, tym sposobem mniej atrakcyjny stał się już sektor bankowy. Również warunki prowadzenia biznesu w segmencie sklepów wielkopowierzchniowych będą bardziej niekorzystne. Może się także okazać, że oczekiwane przez tę partię zwiększenie dochodów będzie niewystarczające do pokrycia kosztów obietnic wyborczych, w związku z czym prawdopodobne wydaje się dalsze zwiększanie obciążeń podatkowych.

Po drugie, realizacja planów PiS budzi wątpliwości związane z utrzymaniem dyscypliny budżetowej. Widzę ryzyko wzrostu deficytu powyżej 3 proc. PKB. Rodzi to nie tylko obawy o ponowne objęcie Polski procedurą nadmiernego deficytu – bo ona nie jest aż tak straszna – ale też o permanentnie narastający dług i perspektywy wzrostu gospodarki. Skoro w czasach dobrej koniunktury mamy ciągle podwyższony deficyt, to w przypadku wystąpienia kolejnej fali kryzysu grozi nam zdecydowany jego wzrost.

Po trzecie, zapowiadane obniżenie wieku emerytalnego nie tylko podkopie stabilność finansów publicznych, ale również osłabi fundamenty naszej gospodarki. Dodatkowo proponowane opodatkowanie aktywów bankowych będzie ograniczać skłonność do udzielania nowych kredytów, co także osłabi dynamikę PKB.

Po czwarte, coraz częściej pojawiają się głosy wskazujące na możliwość przedefiniowania mandatu NBP, co godzi w niezależność banku centralnego, który po wprowadzeniu proponowanych zmian może mniej troszczyć się o inflację. Wskazują na to wypowiedzi przedstawicieli PiS mówiące, że to skłonność do obniżek stóp procentowych będzie kryterium, na podstawie którego wybierani będą nowi członkowie RPP. Po piąte, sztuczna stymulacja gospodarki programami luzowania ilościowego na wzór EBC prowadzić będzie do narastania nierównowagi w gospodarce i w konsekwencji do zbytniego wzrostu inflacji. Kraje, których banki centralne zdecydowały się na wprowadzenie tego typu narzędzi, znajdują się na wyższym poziomie rozwoju gospodarczego niż Polska, w konsekwencji czego ryzyko wzrostu inflacji jest tam niższe.

I po szóste, grożą nam duże starty wizerunkowe. W powyborczy poniedziałek zdecydowana większość zagranicznej prasy w niekorzystnym świetle przedstawiała wyniki wyborów parlamentarnych w Polsce.