Od czterech lat wolumen handlu międzynarodowego rośnie w tempie niewiele ponad 3 proc. rocznie, podobnie jak globalny PKB. Tymczasem w dekadzie przed kryzysem handel rozwijał się w średnim tempie nieomal 7 proc., znacznie szybciej niż gospodarka. Co się zmieniło?
Rozkwit wymiany handlowej, który obserwowaliśmy w latach 90. i I połowie minionej dekady, był pod wieloma względami czymś nietypowym. Wolumen handlu rósł dwukrotnie szybciej niż globalny PKB, podczas gdy w dłuższym horyzoncie zwiększał się o połowę szybciej. To przyspieszenie rozwoju wymiany handlowej było skutkiem splotu kilku czynników, m.in. otwierania się na świat zamkniętych wcześniej gospodarek centralnie planowanych, spadku kosztów transportu wskutek postępu technologicznego, ale też liberalizacji handlu, np. przystąpienia Chin do WTO. W takim długoterminowym kontekście, obecny stosunek wzrostu handlu do wzrostu PKB nie jest rażąco niski, choć rzeczywiście poniżej historycznej normy.
Z czego to wynika?
Po pierwsze, samo tempo wzrostu światowej gospodarki jest relatywnie wolne. Po drugie, konwergencja ekonomiczna między krajami, które dotąd napędzały rozwój handlu, zaszła już dość daleko. Chiny, a w jeszcze większym stopniu kraje Europy Środkowo-Wschodniej, nie są już w efekcie tak atrakcyjne kosztowo dla zagranicznych producentów, jak były na początku lat 90. To zahamowało wydłużanie się globalnych łańcuchów dostaw, co wcześniej napędzało handel. Nie można wykluczyć, że te łańcuchy ulegną pewnemu skróceniu, choć się nie spodziewam, że to będzie silny efekt. Kolejny istotny czynnik, który tłumi wymianę handlową, to transformacja chińskiej gospodarki, która przechodzi od modelu wzrostu napędzanego inwestycjami, do modelu napędzanego konsumpcją, także usług. Ten nowy model siłą rzeczy wiąże się z wolniejszym wzrostem eksportu, ale też importu – np. surowców, cementu, stali itp. Skutkuje też spowolnieniem wzrostu chińskiej gospodarki, co również ogranicza wymianę handlową. Dodatkowo Chiny wspięły się w ostatnich latach wyżej na drabinie wartości dodanej. To oznacza, że coraz częściej Chińczycy sami produkują komponenty do montowanych tam produktów końcowych, zamiast je importować z krajów bardziej zaawansowanych technologicznie. Jest jeszcze jedna istotna siła wpływająca na handel: spadek popytu USA na importowane surowce energetyczne w związku z eksploatacją własnych źródeł.
MFW w ostatnim raporcie z cyklu „Global Economic Outlook" zwrócił uwagę, że na wymianę handlową negatywnie wpływa podwyższona zmienność na rynku walutowym. Czy to oznacza, że bezprecedensowo łagodna polityka pieniężna kluczowych banków centralnych, która za tę zmienność w dużej mierze odpowiada, szkodzi handlowi? Taka myśl kryje się w popularnym twierdzeniu, że na świecie trwa „wojna walutowa".