U nas jednak optymizmu nie było widać. Dzień rozpoczął się w okolicy poprzedniego zamknięcia, ale później do głosu doszła podaż. Ten ruch spadkowy wygląda ciekawie z punktu widzenia analizy technicznej. Pogłębiony został spadek cen w ramach korekty, a do tego doszło zejścia pod poziom 2100 pkt. Można więc powiedzieć, że obóz niedźwiedzi na warszawskim parkiecie ponownie zyskuje przewagę. Radość jednak nie powinna być zbyt duża. Można przyjąć, że rynek waha się w przedziale 2000–2200 pkt. Pokonanie 2160 pkt ponownie da bykom szansę na atak na górne ograniczenie tego zakresu. Przypomnę, że wyjście nad 2200 pkt otworzy drogę do 2400 pkt. No, ale żeby o takich poziomach mówić, najpierw musi się wykazać popyt. Nie uczestniczyliśmy w ostatniej fazie wzrostu na rynkach zachodnich, a teraz będzie już późno na podłączanie się pod ewentualną kontynuację.

A co ze stopami procentowymi w USA? Wszyscy już wiemy, że rynek jest zdania, iż szanse na podwyżkę stóp jeszcze w grudniu wzrosły. Pytanie, czy faktycznie są ku temu przesłanki. Wczoraj pojawiła się informacja, że amerykańska gospodarka wzrosła w III kw. w tempie 1,6 proc. rocznie. To nie jest wynik, który miałby sugerować jakieś przegrzanie. Tym samym nadal należy powątpiewać, czy faktycznie w grudniu zobaczymy główną stopę na poziomie 0,5 proc., ale już poziom 0,25 proc. to inna sprawa.