Inwestorzy mimo wszystko próbują dyskontować ewentualne gospodarcze reperkusje tych wydarzeń. Nasz rynek nie miał powodu do niepokoju, skoro główne parkiety zachodnie zachowały spokój. Krajowych inwestorów bardziej interesowało zachowanie WIG20 względem poziomu 2000 pkt. W piątek doszło bowiem do naruszenia tego psychologicznego wsparcia.
W trakcie porannych notowań skala zejścia pod 2000 pkt powiększyła się o kilkanaście punktów. Wszystko działo się w spokojnej atmosferze. W związku z brakiem emocji można odnieść wrażenie, że podaż nie jest zdeterminowana do większego nacisku. Powraca w tym momencie argument o przesadnie pesymistycznych nastrojach. Na razie wygląda na to, że podaż się waha, a więc nie jest zbyt duża.
Obecnie obowiązują nas dwa scenariusze. Pierwszy to powolny spadek, a w konsekwencji pojawienie się na wykresie WIG20 formacji klina zniżkującego. To miałoby pozytywny wydźwięk przynajmniej w średnim terminie (choć dopiero za jakiś czas). Drugą opcją jest szybszy spadek o 200 pkt i wykonanie ruchu minimum po wyjściu z długoterminowego kanału, który był kreślony od końca 2013 r., a z którego indeks wyszedł dołem w lipcu. Niezależnie, którą opcję byśmy wzięli pod uwagę, w najbliższym czasie trzeba się liczyć z ruchem w kierunku południowym.