W czwartek nie było inaczej, choć na początku dnia popyt na GPW próbował coś ugrać. Szybko jednak te wysiłki zostały wyciszone. Sporą zmianę zanotował niemiecki DAX, ale nie wpłynęło to na nastroje nad Wisłą.
Ostatecznie ceny kontraktów na WIG20 nie zmieniły się mocno, a tym samym trudno się doszukiwać podstaw do zmiany opinii o rynku. Mała zwyżka nie zmieniła tego, że nadal mamy do czynienia z trendem spadkowym. Wciąż wycena kontraktów znajduje się tuż nad poziomem dołka, a więc większą szansą charakteryzuje się scenariusz dalszego spadku cen i nowych minimów niż scenariusz odbicia i zmiany trendu na wzrostowy.
Marazm prawdopodobnie nie ograniczy się do jednej sesji, ale zapewne przeciągnie się na sesję piątkową, a jest całkiem prawdopodobne, że nudno będzie również podczas notowań poniedziałkowych. W końcu dopiero po południu polskiego czasu w poniedziałek do głosu zaczną dochodzić ci, którzy zajęci byli spożywaniem indyka i wykorzystywaniem świątecznych promocji.
W piątek, w przeciwieństwie do czwartku, będzie okazja zapoznać się z ciekawymi publikacjami ze sfery makro. Zanim rozpocznie się sesja, znane już będą dane o inflacji i konsumpcji w Japonii, a przed południem poznamy dynamikę brytyjskiego PKB w III kwartale oraz wskaźniki koniunktury w strefie euro.