W trakcie wtorkowych notowań po umiarkowanie pozytywnym początku ponownie do akcji przystąpiła podaż. Ceny po raz kolejny spadły, ale tym razem skala spadku była już mniejsza, a po południu pojawiły się nawet lekkie zwyżki. Zwyżki te pojawiły się, niestety, głównie na rynkach zachodnich, bo nasz nie spieszył się z poprawą wycen. Trend spadkowy wciąż jest w grze. Wprawdzie na ostatniej sesji nowych minimów jeszcze nie zaobserwowaliśmy, ale warto zauważyć, że do dołka już niewiele brakuje. Nadal pozostajemy pod wpływem wydarzenia, którym było odbicie od 1900 pkt. Ewentualna próba powrotu do oporu mogłaby dodać graczom energii. Taka próba nie jest jednak scenariuszem bazowym. Skoro wciąż mamy do czynienia z trendem spadkowym, a cena kontraktów jest tuż nad dołkiem, to nie wypada nie zakładać, że ten dołek będzie wkrótce testowany.

Obawy o stan gospodarki światowej podgrzewane są słabszymi od prognoz odczytami wskaźników PMI dla przemysłu oraz brakiem wyczekiwanej presji inflacyjnej (Niemcy, strefa euro i Polska). Warto przypomnieć, że w tym tygodniu pojawią się dane z amerykańskiego rynku pracy, a nieco wcześniej wartości wskaźników PMI dla sektora usług. Można te okoliczności wykorzystać jako formę potwierdzenia bądź rozwiania (choćby chwilowo) wątpliwości.