Być może to, że jak zabieracie się do niej po amatorsku, to może was to później bardzo drogo kosztować. Jeśli więc jesteście studentami kierunków ekonomicznych, słuchaczami studiów podyplomowych lub po prostu macie zawodowy związek z rachunkowością, to możecie zapoznać się z dziełem Józefa Aleszczyka „Rachunkowość finansowa od podstaw".
To już siódme wydanie tego podręcznika, a jego kolejne wznowienie świadczy o wciąż dużym zapotrzebowaniu na tego typu książki. Cóż znajdziemy w tym dziełku? Przede wszystkim dość konkretny wykład na temat podstaw rachunkowości, ubogacony tabelkami, przykładami itp. Możemy się stąd dowiedzieć, jak księgowo ujmować zaliczki wypłacane dostawcom, a jak zyski nadzwyczajne. Wszystko podane w sposób konkretny, bez nadmiernego wodolejstwa, bez anegdotek z życia księgowych, sama sucha wiedza o procedurach i zasadach będących istotą życia zawodowego księgowego. Wszak istotą rachunkowości jest dostarczanie prawdziwego i rzetelnego obrazu sytuacji majątkowej danego podmiotu gospodarczego. Autor umieścił jednak również dla urozmaicenia lektury krótki podrozdział dotyczący historii rachunkowości. Okazuje się, że ślady istnienia ewidencji gospodarczej można znaleźć już w paleolicie. Znaki na skałach i nacięcia na kościach zwierząt spełniały wówczas podobne funkcje jak dzisiaj formularze Excela. Później, wraz z rozwojem cywilizacji, pojawiły się zapiski księgowe na glinianych tabliczkach i papirusach, skrupulatnie prowadzone księgi i wreszcie księgowość elektroniczna oraz Międzynarodowe Standardy Sprawozdawczości Finansowej. Może rachunkowość jest nudna, ale jest przecież jedną z podstawowych instytucji ludzkiej cywilizacji. HK