W czwartek baryłka ropy kosztowała już nawet 50 USD, jednak w obecnym tygodniu widać wyraźne pogorszenie perspektyw dalszej aprecjacji cen tego surowca. Powoli ustępują bowiem zakłócenia w światowej produkcji i dostawach ropy, maleje więc znaczenie jednego z czynników ryzyka kreującego niedawny wzrost jej cen. W efekcie w końcówce tygodnia mieliśmy do czynienia z przeceną tego surowca. Co więcej, kontynuacja zniżki notowań może być wzmocniona przez dalszą poprawę strony podażowej, w tym przez kanadyjską firmę wydobywczą Suncor Energy wznawiającą produkcję ropy. Zwiększenie podaży surowca na rynku to impuls do korekty i odreagowania cen w kierunku południowym. Część inwestorów gra też na spadki z uwagi na dużą aprecjację cen surowca w ostatnich tygodniach. Od połowy kwietnia ropa zyskała kilkanaście dolarów na baryłce. Rosnące ceny ropy zatrzymać może także amerykańska waluta. Umacniający się dolar wspierany jest przez realne oczekiwania inwestorów, że Fed rozpocznie tegoroczny cykl podwyżek stóp procentowych już w czerwcu, co istotnie wpływać będzie na wyceny czarnego złota. Wraz z rosnącym kursem dolara maleje opłacalność zakupu ropy przez zagranicznych kontrahentów. W piątek podano, zgodne z założeniami, dane dotyczące rocznego PKB gospodarki USA. Jednak brak rewizji tego wskaźnika in plus nie zwiększył presji na podniesienie stóp i na dalsze wzmocnienie dolara.