Na dolarze w związku z chaosem polityczno-gospodarczym w USA część inwestorów postawiła na ten moment krzyżyk, ale czy to oznacza, że złoty dalej będzie zyskiwał na wartości?
Trump torpeduje dolara
Słabość USD to pewnie jedno z większych zaskoczeń tego roku, zwłaszcza że bierze się ona bardziej ze słabnącej wiary inwestorów w dolara postrzeganego jako bezpieczna przystań. W warunkach stresowych zdecydowanie lepiej wypada w tym roku bijące rekordy złoto. Ciekawostką w tegorocznym zachowaniu dolara jest dodatnia korelacja z amerykańskim rynkiem akcji – zwyżki USD zwykle mają miejsce podczas umocnienia giełdy przy Wall Street.
– Obecna sytuacja geopolityczna cechuje się dużą niepewnością, co znacząco utrudnia prognozowanie zachowania rynku walutowego. Wydaje się, że kurs dolara amerykańskiego może być jednym z narzędzi, który ma spowodować wsparcie wzrostu produkcji w Stanach Zjednoczonych – zauważa Mateusz Namysł, menedżer ds. portfeli w Santander BM. – Choć mamy do czynienia z kursem wolnorynkowym, decyzje podejmowane przez administrację USA mogą istotnie wpływać na cenę dolara wyrażoną w innych walutach. Przykłady z marca i kwietnia bieżącego roku pokazują, że zmiany na głównej parze walutowej EUR/USD mogą być szybkie i gwałtowne – przypomina.
Z kolei zyskujący na wartości od początku tego roku złoty był – jak się szybko okazało – symptomem nadchodzących zwyżek cen polskich akcji, a jego dotychczasowa siła może oznaczać, że inwestorzy zagraniczni pozostają przywiązani do polskich aktywów.
Jeśli chodzi o gospodarcze skutki, to silny PLN wspiera import i obniża inflację, ale szkodzi eksporterom, zmniejszając ich konkurencyjność. – Może też przyciągać kapitał spekulacyjny, podnosząc ceny obligacji i akcji, co w zasadzie obserwujemy już od dłuższego czasu. Z jednej strony mamy silny spadek cen paliw, ponieważ i gotowe paliwa, i złoty pozostają mocne, co może sprzyjać wzrostowi szans na dalsze obniżki stóp procentowych – tłumaczy Daniel Kostecki z CMC Markets. – Z kolei kurs USD/PLN dość dobrze koreluje z „parą” SPX/WIG20, co świadczyć może o międzynarodowych przepływach kapitału – zauważa Kostecki.