Technicznie była to również dalsza część ruchu wywołanego zduszeniem początkowego wzrostu we wtorek. To osłabienie nie przeszkadza jednak w uznaniu, że możliwe jest ponowienie wzrostu. O ile uda się bykom utrzymać nad poziomem niedawnej konsolidacji (przedział 1700-1720 pkt.), to wciąż będziemy mówić o ruchu wzrostowym, a tym samym wciąż będziemy zakładać możliwość powiększenia odbicia po spadku wywołanym ogłoszeniem wyniku referendum w Wielkiej Brytanii. Pełna negacja tego spadku obecnie nie jest rozważana, choć na innych rynkach, jak wiemy, już się to dokonało. Póki co, popyt ma niewielką przewagę, a wspierają go wciąż nastroje, które ograniczają potencjał dla ruchu w dół.
Jeszcze przed rozpoczęciem notowań pojawiła się informacja o japońskiej produkcji przemysłowej. Jej wielkość spadła nieco bardziej niż się tego spodziewano. Być może ten czynnik nie odcisnąłby na rynkach europejskich piętna, gdyby nie to, że i produkcja w strefie euro nie sprostała oczekiwaniom. Tu także liczono się ze spadkiem w skali miesiąc do miesiąca, ale skala tego spadku okazała się większa. Pewnym pocieszeniem była mała pozytywna rewizja danych za poprzedni miesiąc. Tymczasem podczas czwartkowych notowań rozgrywającym może okazać się Bank Anglii, którego Komitet Polityki Monetarnej może podjąć decyzję o obniżeniu kosztu pieniądza.