Aktualny poziom cen jest zbyt bliski wsparcia, by z przekonaniem twierdzić, że wsparcie to nie będzie atakowane. Już sama charakterystyka zmienności pozwala na takie oczekiwanie. Utrzymanie się tego poziomu jest warunkiem obowiązywania założenie o wzrostowym charakterze rynku. Wprawdzie od kilku tygodni mamy czynienia ze spadkami cen, to jednak ich skala nie uprawniała jeszcze do opinii o zmianie kierunku tendencji. W związku z tym nadal oczekujemy, że rynek wznowi ruch wzrostowy i dojdzie do zwyżki przynajmniej do okolicy ostatniego lokalnego szczytu, a być może i do okolicy oporu na 2000 pkt.

Interesujące wnioski płyną z analizy wskaźnika nastrojów polskich inwestorów indywidualnych. Okazuje się, że wzrosła nieco liczba byków względem liczby niedźwiedzi. Zmiana nie jest duża, ale nawet w tej skali jest to pewnym zaskoczeniem, gdyż nie ma zbyt wielu poważnych sygnałów końca korekty. Stąd wniosek, że korekta się najprawdopodobniej jeszcze nie zakończyła. Skoro nadal odnotowujemy obecność nadziei, to znaczy, że wciąż nie ma rezygnacji w obozie byków. Gdy ta rezygnacja się pojawi, pojawią się warunki do tego, by spadek mógł się zakończyć. Mamy więc kolejny, poza typowo statystycznym, argument za tym, by spodziewać się jeszcze spadków cen, a więc i zapewne testu poziomu wsparcia. Od tego testu wiele będzie zależeć.