Cena metalu w Londynie nie zdołała przekroczyć poziomu 4800 USD za tonę, odbijając się od tej bariery w dół. Z kolei notowania miedzi w Nowym Jorku, po zaledwie dotknięciu poziomu oporu w okolicach 2,20 USD za funt, zniżkowały do rejonu 2,12–2,13 USD.

Ruch spadkowy na rynku miedzi nie jest niczym nowym. Notowania tego metalu znajdują się w długoterminowym trendzie spadkowym od pięciu lat. Bieżący rok na razie przynosi konsolidację i w miarę neutralne poruszanie się cen miedzi – jednak presja spadkowa utrzymuje się w dalszym ciągu, głównie ze względu na niekorzystne dla byków fundamenty.

Najwięcej obaw budzi sytuacja gospodarcza Chin. Państwo to odpowiada za około 40 proc. globalnego popytu na miedź, a kondycja jego gospodarki jest wielką niewiadomą. Dane makroekonomiczne z Chin w tym roku nie zachwycają. Wyjątkiem nie były dane dotyczące handlu zagranicznego, które ukazały się w miniony czwartek. Rozczarowała wrześniowa dynamika eksportu (spadek o 10 proc. r./r.), a także dynamika importu (spadek o 1,9 proc. wobec oczekiwań wzrostu o 1 proc.). O ile wyraźnie w porównaniu z sierpniem wzrósł import ropy naftowej oraz rudy żelaza, o tyle spadł import węgla, soi oraz miedzi. To ostatnie oczywiście przełożyło się negatywnie na cenę czerwonego metalu na globalnym rynku – mniejszy import miedzi budzi bowiem pytania zwłaszcza o kondycję chińskiego rynku nieruchomości, ponieważ metal ten jest tam szeroko wykorzystywany w budownictwie.