Już brak zaskoczenia załatwił sprawę, choć zapewne reakcja na ewentualne odchylenie odczytu wobec oczekiwań byłaby niewielka w związku ze skupieniem się rynków na wyniku zbliżających się wyborów prezydenckich w USA. Najbliższe dni mogą okazać się kluczowe w kontekście kolejnych kilku lat. Istnieje także niepewność co do tego, jak przyjęty zostanie sam wynik wyborów. Po pierwsze, czy zostanie uznany przez wszystkich kandydatów, a po drugie, jakich konsekwencji będzie się spodziewał się rynek.

Wracając do danych, to warto wspomnieć o przyspieszeniu wzrostu płac. Najnowszy odczyt wskazuje na to, że płace rosną w relacji rok do roku o 2,85 proc. To jest najszybszy wzrost od czerwca 2009 roku. To jest wynik warto uwagi, choć nadal jest to dynamika za mała, by już można było mówić o poważnych napięciach inflacyjnych. Tu potrzeba szeregu miesięcy z tempem wzrostu płac przewyższającym 4 proc. r/r. Jak więc widać, na taką sytuację trzeba będzie jeszcze poczekać.

Jeśli chodzi o zachowanie cen na rynku kontraktów, to można odnieść wrażenie, że nasz rynek starał się oprzeć spadkom, jakie miały miejsce choćby na rynku niemieckim. Notowania przez większość sesji przebiegały w spokoju. Trudno obecnie stawiać twarde prognozy, gdyż ciąży nad nami ryzyko polityczne. Niemniej warto pamiętać, że obecne okoliczności generują strach, a więc już teraz ograniczają potencjał ewentualnej przeceny.