O niewielkim rozczarowaniu można jedynie mówić w przypadku niemieckiego wskaźnika dla przemysłu, choć i tu różnica jest na tyle mała, że nawet to słowo wydaje się być przesadzone. Dla całej strefy euro odczyty przewyższyły oczekiwania. Na uwagę zasługuje wyraźna poprawa w sferze usług, co widać po wzroście wskaźnika z 52,8 do 54,1 pkt. Teraz pozostaje czekać na potwierdzenie tych odczytów przy okazji publikacji danych oficjalnych na początku grudnia. Wtedy też mamy nadzieję dowiedzieć się o wzroście wskaźnika liczonego na polskiego przemysłu. Byłaby to miła odmiana po ostatnich danych o produkcji, które pewnie niewiele się poprawią i w kolejnym miesiącu.

Zachowanie cen na sesji miało być wskazówką co do koncepcji zmian w najbliższym czasie. Próba kontynuacji zwyżki miała być wskazówką dla rozważenia raczej byczych scenariuszy z założeniem, że okolica 1700 pkt. jednak stała się silnym wsparciem i jego obrona jest w tym wypadku mniej prawdopodobna niż kolejna próba walki z poziomem oporu na 1860 pkt. Utrzymanie poziomów z poprzedniego dnia lub osłabienie miało pociągać odmienne wnioski, w których waśnie test wsparcia jawił się jako ten bardziej prawdopodobny. Nastroje sugerują preferencję wersji pierwszej, ale my czekaliśmy na to, aż rynek sam wskaże, czy to rozumowanie jest prawidłowe.