Na szczególną uwagę zasługiwał pakiet informacji o amerykańskiej sprzedaży detalicznej i tamtejszej produkcji przemysłowej. Sprzedaż nieznacznie rozczarowała. Wprawdzie oczekiwanie nie były wygórowane, ale nawet tak nisko postawiona poprzeczka (prognozowano wzrost sprzedaży bez udziału samochodów o 0,4 proc.) nie została osiągnięta (0,2 proc.). Także produkcja przemysłowa nie sprostała oczekiwaniom, choć zakładano, że jej wielkość spadnie (-0,2 proc.). Spadła, ale mocniej niż sądzono (-0,4 proc.). Warto także zwrócić uwagę na dane o inflacji producenckiej. Okazała się ona większa od konsensusu rynkowego, co miało nieznacznie osłabiający wpływ na notowania dolara, ale rynki akcji były spokojne.

Skoro to była sesja wyczekiwania, to też nie było sensu zakładać, że akurat tego dnia wydarzy się na naszym rynku coś wyjątkowego. Ceny nieznaczenie się podniosły wyrównując poziomy szczytów, albo nawet lekko je poprawiając. Nie był to jednak ruch, który można byłoby określić jako akcja popytu związana z chęcią powrotu do trendu wzrostowego. Zatem pogłębienie korekty powinno być wciąż brane pod uwagę. Wsparciem pozostaje okolica 1770 pkt. W tej chwili wydaje się być niezagrożona, ale zagrożony jest z pewnością poziom aktualnego dołka korekty. Zresztą nie jest to jakiś kluczowy poziom i może być bezkarnie atakowany.