Ten nowy szczyt nie różni się wiele od poprzedniego, ale tu liczy się sam fakt, że na razie niedźwiedziom udało się jedynie doprowadzić do wyhamowania trendu wzrostowego. Dotychczasowe cofnięcia cen były niewielkie, co pokazuje, że to wciąż popyt jest w przewadze. Wydaje się realizować wcześniej sygnalizowane przypuszczenie, że utrzymujący się sceptycyzm inwestorów indywidualnych będzie skutkował nie tylko podtrzymaniem tendencji, ale także relatywnie płytkimi ruchami korekcyjnymi. Gdy pojawiły się w końcu sygnały ważne w średnim terminie wcześniej wątpiący mieli podstawę do wejścia na rynek. Część wchodzi od razu, a część czeka na korektę i każde osłabienie jest wykorzystywane do wejścia po lepszych cenach. Stąd te spadki nie są za duże. Gdy rynek się chwilowo nasyci, pojawi się prawdziwa korekta.
Na razie wiele wskazuje na to, że aktualna zwyżka jest w stanie nas doprowadzić do kolejnego oporu, jakim można uznać okolicę 2000 pkt. Tu mamy szczyt, który zakończył wcześniejszą próbę podobnego wzrostu. Tym razem rynek wydaje się być w zdecydowanie lepszej kondycji, a więc jest i większa szansa na to, że opór zostanie pokonany. Niemniej nie ma sensu wyprzedzać faktów. Tym bardziej, że obecna faza wyhamowania wzrostu może zakończyć się pogłębionym spadkiem. W tej chwili niewiele wskazuje na to, by zagrożony był poziom 1770 pkt. na indeksie WIG20 (dla serii marcowej kontraktów odpowiednikiem jest tu poziom 1780 pkt.).