Dywergencje oscylatora cenną wskazówką dla graczy

Oscylator stochastyczny to narzędzie, które przydaje się aktywnym inwestorom. Szczególnie cenne są pojawiające się na jego wykresie pozytywne i negatywne dywergencje

Aktualizacja: 17.02.2017 23:58 Publikacja: 12.04.2012 01:12

Tomasz Hońdo

Tomasz Hońdo

Foto: Archiwum

Oscylatory to prężna gałąź analizy technicznej. Trudno byłoby zliczyć wskaźniki kwalifikujące się do tego grona. Generalnie jednak zazwyczaj reguły interpretacji tego typu narzędzi są zbliżone. Zalety i wady ich stosowania zobrazujemy na przykładzie jednego z bardziej popularnych wskaźników – oscylatora stochastycznego (Stochastic).

W odróżnieniu od koncepcji technicznych, takich jak formacje czy też omówiona przez nas niedawno teoria fal Elliotta, oscylatory są obliczane w sposób obiektywny, na podstawie wzorów matematycznych. To oznacza, że analitycy i inwestorzy mają od razu z głowy problem z ich ewentualną subiektywnością. Ponieważ wskaźniki takie jak oscylator stochastyczny są zwykle standardowo wbudowane w popularne programy komputerowe do analizy technicznej, to teoretycznie nie ma potrzeby zawracania sobie głowy wzorami stojącymi za tymi wskaźnikami. W praktyce lepiej jednak orientować się w zasadach konstrukcji, bo posługiwanie się narzędziami „w ciemno" może prowadzić do niemiłych niespodzianek. Sposób obliczania omawianego oscylatora prezentujemy w ramce obok.

Wzloty i upadki

W najbardziej ogólnym spojrzeniu oscylator to wskaźnik wahający się (oscylujący) w ściśle określonym z góry przedziale. W przypadku oscylatora stochastycznego jest to przedział od 0 do 100 pkt. Przyglądając się zamieszczonemu w ramce wzorowi, łatwo sprawdzić, że wskaźnik wynosi zero wówczas, gdy „C" (kurs zamknięcia) jest równe „Min" (kursowi minimalnemu za dany okres), a więc kiedy mamy do czynienia z silnym trendem zniżkowym.

Z kolei wartość 100 pojawia się, kiedy „C" jest równe „Max", a więc mamy do czynienia z silną tendencją wzrostową. Z matematycznego punktu widzenia przekroczenie tych skrajnych granic jest niemożliwe.

Z takiej konstrukcji oscylatora płyną wprost sposoby jego interpretacji i zastosowania. Skoro wiadomo, że wskaźnik porusza się pomiędzy granicami 0 i 100 pkt, to logiczne jest stwierdzenie, że im bardziej zbliży się on do któregoś z tych pułapów, to coraz bardziej prawdopodobne staje się odbicie od niego i ruch w przeciwnym kierunku. Innymi słowy zbyt wysokie wartości mogą być ostrzeżeniem przed zmianą trendu na spadkowy lub gwałtowną korektą?spadkową, a zbyt niskie wartości mogą zapowiadać silne odbicie.

Coś jest faktycznie na rzeczy. Zbadaliśmy WIG i odpowiadający mu oscylator za okres od początku 2009 r. Sprawdziliśmy, co działo się po zwyżce linii K (liczonej standardowo z pięciu sesji) powyżej skrajnie wysokiego poziomu 99 pkt. Okazuje się, że w ciągu kolejnych pięciu dni WIG tracił przeciętnie 3,5 proc. (biorąc pod uwagę najniższe wartości indeksu w ciągu tych dni), tak więc oscylator sprawdzał się jako ostrzeżenie przed przesileniem na naszej giełdzie.

Wykupienie i wyprzedanie

Pytanie, jak bardzo skrajne muszą być odczyty, by można je było traktować jako sygnał zapowiadający korektę lub zmianę trendu. Analitycy przyglądają się wykresowi oscylatora stochastycznego pod kątem tzw. stref wykupienia i wyprzedaży. Pierwsza z nich to przedział powyżej 80 pkt, druga – poniżej 20 pkt. Z naszych wyliczeń wynika, że w ostatnich trzech latach przebywanie oscylatora powyżej 80 pkt zapowiadało zniżkę WIG w trakcie pięciu dni średnio o 1,5 proc. Natomiast przebywanie poniżej 20 pkt było zapowiedzią zwyżki średnio o 2,4 proc.

Taki typowo kontrariański sposób interpretacji odczytów oscylatora jest najbardziej elementarny. W niektórych okresach sprawdza się on całkiem nieźle. Gdyby tylko można było łatwo obracać pakietami akcji zgodnymi ze składem WIG, to kupowanie ich wraz ze spadkiem oscylatora do strefy wyprzedania i sprzedawanie po wkroczeniu wskaźnika do strefy wykupienia pozwoliłoby dwukrotnie pomnożyć kapitał (nieuwzględniając prowizji maklerskich). Niestety bardzo często warunki dla takiego elementarnego zastosowania Stochastica są niezbyt sprzyjające. Skrajnym tego przykładem była bessa w 2008 r. Wówczas regularne kupowanie akcji po spadku wskaźnika do strefy wyprzedania przyniosłoby katastrofalne straty.

Dokładniejsze przyjrzenie się bessie sprzed czterech lat pozwala ustalić diagnozę. Okazuje się, że sygnały kupna (rozumiane jako wejście oscylatora w strefę wyprzedania) były często zdecydowanie przedwczesne, a WIG nie chciał wcale odbić się w górę. Niewiele pomogłoby nawet radykalne obniżenie progu. Przykładowo w czerwcu 2008 r. Stochastic spadł do zaledwie 6 pkt, a i tak potem WIG kontynuował silną zniżkę. Co ciekawe, zdarzało się, że skrajnie niskie odczyty oscylatora zapowiadały odbicie jedynie tego wskaźnika, ale nie samego indeksu, a więc miały „jałowy" charakter.

Z tego powodu analitycy poszukują alternatywnych sposobów zastosowania oscylatora. Niekiedy jako sygnał kupna przyjmuje się opuszczenie przez Stochastic strefy wyprzedania, a więc wzrost powyżej granicy 20 pkt. Sytuację taką interpretować można jako oznakę rosnącego w siłę popytu. Podobnie jako sygnał sprzedaży traktować można spadek ze strefy wykupienia. Czasem tego typu sygnały okazują się bardzo trafne, ale niestety nawet większość z nich może przynosić rozczarowania. Jednym z problemów jest to, że czasem oscylator nawet nie dociera do strefy wykupienia bądź wyprzedania, tak więc trudno według takiego kryterium zbudować kompletną strategię.

Sporo wad ma także jeszcze inne zastosowanie wskaźnika, jakim jest skrzyżowanie się obu linii oscylatora (czyli K i D w przypadku wersji spowolnionej). Także tu znaleźć można spektakularne przykłady trafnych sygnałów, jak i takie, które były zupełnie błędne.

Najlepsza metoda

Większość analityków za najbardziej przydatny sposób wykorzystania oscylatora stochastycznego (podobnie jak i innych wskaźników tego typu) uznaje tzw. dywergencje (rozbieżności). Chodzi o sytuację, w której oscylator (a konkretnie linia D) od pewnego czasu jest w trendzie o kierunku przeciwnym do tendencji widocznej na wykresie notowań danej akcji lub indeksu. Pozytywna dywergencja to taka, w której kurs ustanawia kolejne dołki, zaś kolejne dołki oscylatora położone są coraz wyżej. W przypadku negatywnej dywergencji jest odwrotnie – kurs akcji lub indeksu rośnie, ale szczyty wskaźnika układają się coraz niżej. Uznaje się, że pojawienie się pozytywnej dywergencji jest bardzo silnym sygnałem zapowiadającym zmianę trendu na zwyżkowy, negatywna rozbieżność ostrzega zaś przed załamaniem.

Generalnie przyjmuje się, że dywergencje mają największą moc, kiedy pojawiają się w strefie wykupienia (negatywna) lub wyprzedania (pozytywna). Poza tymi skrajnymi obszarami ruchy wskaźnika są mniej znaczące. Dopełnieniem dywergencji jest przebicie linii D przez linię K. Jeśli po ukształtowaniu się negatywnej dywergencji K spada poniżej D, jest to sygnał sprzedaży. Jeśli zaś po ukształtowaniu się pozytywnej dywergencji K rośnie powyżej D, jest to zachęta do kupowania. Alternatywnie jako dopełnienie traktować można przekroczenie granic odpowiednio 80 i 20 pkt.

Dywergencje faktycznie często dają z odpowiednim wyprzedzeniem bardzo trafne prognozy. Problemem jest jednak to, że pojawiają się one stosunkowo rzadko.

Na koniec warto dodać, że oscylatory można stosować z powodzeniem na wykresach w skali tygodniowej lub nawet miesięcznej. Z natury wskaźniki tego typu są raczej pewnym dodatkiem do strategii inwestycyjnej niż jej rdzeniem. Autor oscylatora stochastycznego dr George Lane zalecał stosowanie go w połączeniu z analizą cykli, teorią fal Elliotta i poziomami zniesienia Fibonacciego (o wszystkich tych metodach pisaliśmy w ostatnich tygodniach).

Oprócz standardowego parametru pięciu jednostek czasu (sesji), przy obliczaniu oscylatora stochastycznego (a konkretnie linii K) alternatywnie wykorzystuje się wartości 9 lub 14 jednostek. Na wykresie widać powolny oscylator o parametrach (14, 3, 3). Taka wersja nieźle nadaje się do poszukiwania dywergencji na wykresie WIG. W ciągu pół roku powstały tu dwie negatywne dywergencje. Ta z października zapowiadała trafnie załamanie nastrojów. Z kolei rozbieżność ukształtowana na przełomie stycznia i lutego była „jedynie" ostrzeżeniem przed całkowitym wyhamowaniem zwyżki.

Jak oblicza się wskaźnik

Najprostszy rodzaj oscylatora to jedna wahająca się w górę i w dół linia. Na Stochastic składają się natomiast dwie linie rysowane na podstawie następujących wzorów:

K = 100 x (C – Min)/(Max – Min),

D = średnia krocząca z K,

gdzie C (ang. close) to kurs zamknięcia, Min to najniższy kurs zanotowany w danym okresie, za jaki liczony jest oscylator, a Max to kurs najwyższy w tym samym okresie. Standardowo przyjmuje się, że okres ten to pięć jednostek czasu (np. sesji, tygodni, miesięcy), z kolei średnią (D) liczy się zwykle z trzech jednostek.

Ponieważ taki „surowy" wskaźnik cechuje się silną zmiennością, gracze najczęściej stosują tzw. powolny oscylator (taka wersja jest dostępna np. w popularnym programie MetaStock). Bazując na zdefiniowanych wcześniej wartościach K i D mamy następujące wzory na linie spowolnionego (wygładzonego) oscylatora:

K1 = D,

D1 = średnia krocząca z K1 z trzech jednostek czasu.

Jak widać tak przetworzony wskaźnik ma łącznie trzy parametry. Są to liczby jednostek czasu służące do obliczenia K, D oraz D1. We wszystkich przykładach w tekście mowa jest właśnie o spowolnionej, a nie szybkiej wersji oscylatora. Tam, gdzie w tekście jest mowa o K i D, chodzi o K1 i D1.

Inwestycje
Trzy warstwy regulacji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Jak przeprowadzić spółkę przez spór korporacyjny?
Inwestycje
Porozumienia akcjonariuszy w spółkach publicznych
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Unikanie sporów potransakcyjnych