Dywersyfikacja – to jedno z tych słów, które są znane każdemu inwestorowi, ale które jednocześnie zawierają w sobie trudny do ogarnięcia ładunek teorii i kontrowersyjnych niekiedy zaleceń.
Przez dywersyfikację należy rozumieć oczywiście urozmaicenie portfela inwestycyjnego. Można je uzyskać na różne sposoby – np. poprzez inwestowanie w różne, najlepiej słabo skorelowane, klasy aktywów (akcje, obligacje, surowce, nieruchomości itp.), poprzez stosowanie różnych strategii inwestycyjnych jednocześnie lub też poprzez wybieranie różnych akcji do portfela. Właśnie tą ostatnią kwestią zajmiemy się tym razem.
Dwa rodzaje ryzyka
Podstawowym celem dywersyfikacji jest ograniczenie ryzyka, przy czym teoretycy mówią o dwóch rodzajach ryzyka, z których jeden można skutecznie zminimalizować, a w przypadku drugiego dywersyfikacja nic nie daje. Zrozumienie tych różnic leży u podstaw dość powszechnie akceptowanej teorii, według której należy budować portfel. Te dwa rodzaje to ryzyko systematyczne i ryzyko niesystematyczne. To właśnie w ten drugi rodzaj wycelowana jest dywersyfikacja. Koncepcję tę omówmy na przykładzie. Jeśli inwestor posiada koszyk akcji zgodny ze składem
np. WIG20, to jego stan posiadania zmienia się w taki sam sposób jak wartość indeksu. Gdyby zamiast całego koszyka walorów inwestor miał jedynie akcje np. KGHM, to jego stopa zwrotu zależałaby po pierwsze od tego, w jakim kierunku będzie się poruszał cały rynek akcji (przyjmijmy na potrzeby tego przykładu, że miarą całego rynku jest WIG20), a po drugie od tego, na ile kurs KGHM będzie się odchylał w górę lub w dół od zmian na całym rynku. Ten pierwszy element to właśnie ryzyko systematyczne, a drugi – niesystematyczne. Ryzyka niesystematycznego można się całkowicie pozbyć, budując odpowiednio urozmaicony portfel, w ramach którego odchylenia zmian cen poszczególnych akcji od całego rynku nawzajem się niwelują. Ryzyka systematycznego (związanego z całym rynkiem) nie da się natomiast ograniczyć za pomocą dodawania do portfela kolejnych akcji.
Jedna z popularnych teorii, z którą zgadza się spora część naukowców, mówi, że racjonalny inwestor powinien dążyć do całkowitego pozbycia się ryzyka niesystematycznego (związanego z daną spółką), a więc krótko mówiąc – stosować maksymalną możliwą dywersyfikację. Teoria ta stoi bowiem na stanowisku, że na dłuższą metę nie da się „wygrać z rynkiem", a więc nie ma sensu zawracać sobie głowy doborem akcji do portfela, lepiej po prostu dążyć do odzwierciedlenia zmian indeksów giełdowych. Statystyki dotyczące np. wyników funduszy inwestycyjnych na giełdach zachodnich zdają się potwierdzać tę teorię – większość funduszy próbujących wygrać z rynkiem ostatecznie z nim przegrywa, a ich klienci zarobiliby więcej, np. powierzając pieniądze tańszym funduszom indeksowym, czyli starającym się odzwierciedlić skład danego indeksu giełdowego.