O ile gospodarstwa domowe zwykle pożyczają na konkretne cele, o tyle w przypadku państwa trudno o precyzyjne określenie jego potrzeb pożyczkowych.
– Większość długu zaciąganego przez Skarb Państwa nie jest w żaden sposób znaczona. Dlatego trudno powiedzieć, czy zostanie on przeznaczony na ochronę zdrowia czy może na wypłatę jakichś świadczeń albo na wynagrodzenia nauczycieli akademickich – mówi Marcin Mrowiec, główny ekonomista Banku Pekao SA. – Ogólnie rzecz ujmując, państwo pożycza, ponieważ jego wydatki są większe niż dochody i wpływy z podatków, powstaje deficyt w budżecie i trzeba tę lukę jakoś uzupełnić.
Dług wciąż narasta
Od 1992 r. żaden polski rząd nie wypracował nadwyżki w kasie państwa, w każdy roku pojawiał się deficyt i trzeba było pożyczać kolejne miliardy. Nawet stare długi, takie, których termin spłaty upływa, są rolowane (czyli spłacane i zaciągane na nowo). W efekcie zadłużenie Skarbu Państwa prawie nieustająco narasta, na koniec 2018 r. sięgnęło 954 mld zł.
Dotychczas rzadko udawało się obniżyć nominalną wartość zadłużenia. Tak było m.in. w lutym 2014 r., gdy rząd umorzył obligacje skarbowe przejęte z OFE. Także na koniec 2017 r. dług był minimalnie mniejszy niż na koniec 2016 r., ponieważ umocniła się nasza waluta.
Każdego roku rząd pożycza ogromne kwoty (plan na 2019 r. to prawie 164 mld zł), tak, by starczyło na pokrycie deficytu budżetowego oraz wykup wyemitowanych wcześniej papierów. Zdecydowana większość potrzeb pożyczkowych jest pokrywana poprzez emisję papierów skarbowych (znacznie rzadziej są to np. kredyty). Są to przede wszystkim obligacje hurtowe przeznaczone dla inwestorów instytucjonalnych (dla indywidualnych klientów są przeznaczone obligacje oszczędnościowe).