Od 1 lipca, kiedy to można zarejestrować prostą spółkę akcyjną, pojawiło się ponad 40 tego typu firm – wynika z danych Krajowego Rejestru Przedsiębiorców. Oznacza to porażkę nowego rozwiązania czy może powolny start?
Założenia PSA
Według ustawodawcy nowa forma spółki ma być przeznaczona przede wszystkim dla młodych firm, dzięki czemu łatwiej im będzie wejść na rynek i rozpocząć działalność. Eksperci wskazują na kilka znaczących zalet nowej formy spółki, jak m.in. niska wartość kapitału akcyjnego czy utworzenie akcji założycielskich. To właśnie obowiązek wniesienia 100 tys. zł kapitału zakładowego ma powstrzymywać wiele startupów przed formą spółki akcyjnej. – Do podstawowych zalet PSA można zaliczyć instytucję kapitału akcyjnego, który podlega znacznie mniej sformalizowanym wymogom niż kapitał zakładowy. Minimalna wysokość kapitału akcyjnego PSA wynosi 1 zł. Ustawodawca umożliwił również utworzenie tzw. akcji założycielskich, dzięki którym pierwotni pomysłodawcy spółki zapewnią sobie określony udział w ogólnej liczbie głosów na wypadek przystąpienia do spółki kolejnych inwestorów – stwierdził Rafał Siemieniec z kancelarii Mrowiec Fiałek i Wspólnicy.
Prosta spółka akcyjna daje możliwość utworzenia rady dyrektorów. Akcjonariusze będą mogli też obejmować udziały w zamian za wkład niepieniężny, czyli np. pracę na rzecz firmy. – PSA wprowadza m.in. łatwiejsze konstrukcje prawne, które cieszą się dużą popularnością na bardziej rozwiniętych rynkach (np. rada dyrektorów), które są pewnymi standardami w praktyce obrotu, jednak nie mają swojego oparcia w uregulowaniach kodeksu spółek handlowych (np. Vesting, ESOP) lub są po prostu przeżytkiem w XXI wieku (np. funkcja gwarancyjna kapitału zakładowego) – dodał Artur Granicki, prezes platformy crowdinwestycyjnej Navigator Crowd, były dyrektor departamentu Fintech w KNF.
Przesiadka z furmanki
Zgodnie z obecnym projektem ustawy o finansowaniu społecznościowym spółki z o.o. mogą ubiegać się o środki w ramach emisji crowdinwestycyjnych, jednak nie mogą ich promować bądź kierować do nieoznaczonych adresatów. Taka zmiana zmotywuje startupy do wybrania formy PSA zamiast spółki z o.o.? – Spółka z o.o. pojawiła się w Polsce w 1919 r. Rzeczywiście, można dziś jeździć furmanką, jednak uważam, że lepiej jeździć samochodem i to elektrycznym – oznajmił Arkadiusz Regiec, prezes platformy Beesfund i wiceprezes Polskiego Towarzystwa Crowdfundingu. – Spółka z o.o. czy spółka akcyjna oferują wszystkie możliwości pchania biznesu do przodu, ale mają cały szereg ograniczeń, m.in. podnoszą koszty prowadzenia działalności czy powodują niepotrzebne opóźnienia przy różnych proceduralnych działaniach. Przewiduję, że po etapie zapoznania się środowiska startupowego i prawniczego z zaletami nowej formy spółki będziemy świadkami masowej adaptacji tej formy w obrocie gospodarczym – dodał Regiec. Wydaje się, że to właśnie przestarzałe rozwiązania w spółkach z o.o. będą największym czynnikiem determinującym przejście na PSA. – Ważąc wszelkie za i przeciw uważam, że PSA to krok w dobrym kierunku i dobrze, że tego typu spółka została przewidziana w krajowym porządku prawnym. Sp. z o.o. nie do końca odpowiada na potrzeby elastycznego kształtowania relacji pomiędzy pomysłodawcami oraz inwestorami, jak również na potrzeby szybkiego pozyskiwania finansowania – dodał Łukasz Kotapski, radca prawny z funduszu inwestycyjnego Xplorer Fund.
Nie wydaje się jednak, aby nowa forma spółki zrewolucjonizowała rynek emisji crowdinwestycyjnych. – Czytając projekt ustawy o finansowaniu społecznościowym można odnieść wrażenie, że wykluczenie formy spółki z o.o. z możliwości poszukiwania inwestora rozproszonego ma skłonić firmy zainteresowane tą formą finansowania do skorzystania z PSA lub tradycyjnej spółki akcyjnej. Z drugiej strony już teraz większość dostawców usług finansowania społecznościowego oferuje wsparcie wyłącznie spółkom akcyjnym, a rosnący rynek pokazuje, że korzystanie z istniejącej już formy prawnej nie stanowi nadmiernej bariery dla rosnących biznesów – stwierdził Marcel Rowiński, dyrektor operacyjny w Crowdway.