W dzisiejszym wydaniu jednego z dzienników można znaleźć ogłoszenie przedsiębiorcy, który chce sprzedać wierzytelności, jakie ma wobec bankrutującej firmy. Nie przekonują go informacje, że walcząca o przetrwanie krakowska spółka, rozmawia z inwestorem, który mógłby ją dokapitalizować.

– Nie mogę czekać w nieskończoność. Chcę po prostu odzyskać, ile się da, w rozsądnym czasie – mówi w rozmowie z Parkietem. Przedsiębiorca prowadzi firmę utylizującą odpady. Grupa Kolastyna jest mu winna 36 tys. zł. Odzew na ogłoszenie przerósł jego oczekiwania. W ciągu kilku godzin od jego ukazania się, otrzymał trzy oferty kupna długów upadającej spółki. – Jedna z nich była zupełnie niepoważna, ale otrzymałem też propozycję kupna z 25 proc. dyskontem – twierdzi. Jak mówi, chce jeszcze jednak poczekać na inne, być może atrakcyjniejsze, oferty.

Czy inni wierzyciele pójdą śladem małopolskiego biznesmena? Można się tego spodziewać, bo długi spółki na koniec 2009 r. sięgnęły 69 mln zł, w tym aż 51,9 mln zł to zobowiązania krótkoterminowe, tymczasem kapitał własny firmy to 13,5 mln zł.