Przychody grupy wyniosły 75,3 mln zł, wobec 90,7 mln zł rok wcześniej. Strata przypadająca akcjonariuszom podmiotu dominującego sięgnęła 17,1 mln zł, wobec blisko 22 mln zł straty w I półroczu 2009 r.
- Skupiamy się w tym roku na zapewnieniu rentowności działania naszych restauracji oraz przygotowaniu spółki do rozwoju od 2011 roku. Z sukcesem zakończyliśmy wprowadzanie nowych umów franczyzowych, co pozwoliło na uporządkowanie zasad współpracy z naszymi restauratorami i będzie procentować w kolejnych latach – komentuje Mariola Krawiec-Rzeszotek, szefowa Sfinksa. W 2011 r. obroty grupy mają wynieść 250 mln zł, a EBITDA (zysk operacyjny plus amortyzacja) 12 mln zł.
Tegoroczny spadek przychodów nie powinien być zaskoczeniem, ponieważ przed rokiem sieć Sfinksa była większa o 19 restauracji. - Konsekwentnie realizujemy jednak naszą strategię rozwoju, w ramach której już w tym roku otwarte zostaną pierwsze punkty typu express. Ponadto, we wszystkich restauracjach Sphinx i Wook pojawi się możliwość zamówienia posiłków na wynos, a do wybranych wprowadzone będą usługi dowozu dań do klienta – zapowiada prezes spółki.
Podkreśla też, że na wyniki I półrocza miały wpływ niesprzyjające czynniki zewnętrze, takie jak przeciągająca się sroga zima, żałoba narodowa i powodzie. - Systematyczny wzrost sprzedaży obserwujemy dopiero od czerwca – mówi Krawiec-Rzeszotek.
Pozytywnym sygnałem w wynikach Sfinksa jest spadek zobowiązań. Na koniec czerwca tego roku wynosiły one 133,2 mln zł, wobec 163,8 mln zł na koniec I półrocza 2009 r.