– Kiedy kupowaliśmy Pifo w lutym, należąca do tej firmy fabryka wykorzystywała tylko 50 proc. możliwości wytwórczych. Jeśli jednak w przyszłym roku wyjdą nam wszystkie kontrakty dotyczące produkcji na eksport, to zakład będzie w pełni obłożony i pomyślimy o jego rozbudowie – ujawnia Marian Owerko, prezes Bakallandu. Nie podjęto jeszcze decyzji, kiedy ruszyłaby taka inwestycja i ile pieniędzy by pochłonęła.
Bakalland kupił Pifo, aby uniezależnić się od rynku surowców rolnych, na którym od kilku lat występują duże wahania cen, a także od rosnących cen walut, w których kupuje te surowce.
– Dlatego zdecydowaliśmy się zainwestować tam, gdzie udział surowców pochodzących z Polski jest duży, gdzie możemy korzystać w większym stopniu z eksportu, a także gdzie wahania cen surowców mają mniejszy wpływ na marżę – zaznacza Owerko.
Dzięki przejęciu Pifa udział polskich surowców wykorzystywanych do produkcji wyrobów Bakallandu wzrósł z 5 do 35 proc. Natomiast eksport powiększył się z 5 do 18 proc.