W lipcu USA podpisały umowy handlowe m.in. z UE czy Japonią, których zapisy redukują głównie ryzyko dla Stanów Zjednoczonych – zapisy w nich zawarte dotyczą zobowiązań do dużych inwestycji w amerykańską gospodarkę, a ustalone cła są wyższe niż bazowe 10 proc. Prezydent Donald Trump ostatnio dolał oliwy do ognia i odwiesił wysokie cła dla krajów, które nie zdążyły się z USA porozumieć. Generalnie średnia stawka celna na towary importowane do USA rośnie z 13,3 do 15,2 proc. Oczywiście, obie liczby są nieporównywalne z czasami przed Liberation Day, kiedy to cła były jednocyfrowe.

Na rynku optymizm słabł stopniowo, a obecnie wygląda to już na typową sprzedaż faktów, podsycaną jeszcze wspomnianymi groźbami Trumpa. Sam lipiec jeszcze na rynkach był nienajgorszy, podsycany właśnie negocjacjami handlowymi. Pewnie, paradoksalnie, kolejne ich przedłużenie, byłoby lepszą wiadomością dla parkietów, przynajmniej europejskich, niż ogłoszone porozumienia. Giełda nie lubi faktów, zdecydowanie woli oczekiwania.

Tymczasem sytuacja zaczyna trochę wyglądać tak, że dużo pozytywnych dla rynków europejskich rzeczy już się zmaterializowało. Zauważalna jest za to rotacja kapitału do USA – tamtejsze indeksy wyraźnie niedomagały do maja, ale w okresie czerwiec–lipiec to właśnie indeks S&P500 zyskał ponad 8 proc., a NASDAQ aż ponad 11 proc. Tymczasem w Europie wybijał się nasz WIG, ze wzrostem o 6 proc., ale już niemiecki DAX czy francuski CAC40 niemal nie zmieniły swojej wartości. USA nadrabia zatem dystans do Europy.

W perspektywie całego roku wydaje się, że koncentracja inwestorów przesuwa się teraz ponownie na rozwój AI. Amerykańskie tuzy technologiczne raportują potężne wydatki inwestycyjne na AI, ale akurat takie wydawanie pieniędzy inwestorzy lubią. W USA też jeszcze w zanadrzu są obniżki stóp procentowych, ale jeśli rynek akcji będzie zbyt rozgrzany, to Rezerwa Federalna może zwrócić się w jego stronę, szukając nowych argumentów za ustabilizowaniem stóp.

Wydaje się też, że powoli kończą się koszykowe zakupy polskich akcji, których wyceny sporo nadrobiły z ubiegłorocznej słabości. W ostatnich dwóch miesiącach WIG dał radę jeszcze wyraźnie outperformować DAX-a, ale w dłuższym terminie taki stan rzeczy może być trudny do utrzymania. Do łask wrócić może selekcja. Niemniej jeśli WIG nie podda się jakiejś mocnej korekcie, a tylko utrzyma obecne poziomy, i tak to będzie świetny rok dla rodzimych inwestorów.