Indeks skupiający średnie spółki mWIG40 jedenaście ostatnich sesji zakończył na plusie zyskując łącznie 10 proc. Jeszcze bardziej efektowną serią może się pochwalić wskaźnik małych spółek sWIG80. Indeks ma za sobą szesnaście wzrostowych sesji z rzędu (wzrost o 7 proc.). Ten optymistyczny obraz psuje jeden szczegół – wciąż bardzo niskie obroty.
Inwestorzy poza rynkiem
Utrzymujące się od wielu miesięcy niskie obroty są jedną z głównych bolączek warszawskiego parkietu. Trwająca od początku roku korekta podtrzymała ten niekorzystny trend. Natomiast patrząc na segment małych i średnich spółek możemy mówić wręcz o jego pogłębieniu. W okresie styczeń – kwiecień wśród spółek z WIG20 zanotowano nieznaczny wzrost obrotów w porównaniu z rekordowo słabym dla rynku 2012 r. Z kolei zainteresowanie inwestorów akcjami „średniaków" i „maluchów", biorąc pod uwagę obroty spółek wchodzących w skład mWIG40 i sWIG80, spadło i było najniższe od początku 2009 r. Indeksy były wtedy na dnie bessy, a inwestorzy dopiero dochodzili do siebie po spadkach, które mocno spustoszyły ich portfele.
Średnie i małe spółki z uwagi na brak zainteresowania inwestorów zagranicznych nie osiągają obrotów zbliżonych do potentatów z WIG20. Pozostają jedynie rodzime instytucje (TFI i OFE) oraz indywidualni gracze. Niestety, jeśli do funduszy inwestycyjnych napływa kapitał, rzadko kierowany jest do funduszy inwestujących w akcje. Zdaniem Łukasza Rosińskiego, dyrektora zarządzającego Infinity8, stosunkowo niskie stopy zwrotu z inwestycji przeciętnego inwestora na GPW w latach 2009-2012 spowodowały, że inwestorzy indywidualni wykorzystali czasy kryzysu do solidnej dywersyfikacji aktywów czy to poprzez rynek Catalyst czy poprzez inwestycje całkowicie nie związane z GPW. - Być może w wielu przypadkach na długi czas zmienił się profil inwestycyjny inwestorów – z bardzo agresywnego na dużo bardziej zrównoważony – komentuje Łukasz Rosiński.
Niezadowalające obroty
Sesje giełdowe, podczas których łaczny obrót spółkami z mWIG40 przekroczył 100 mln zł, należą do rzadkości. W okresach sprzyjającej koniunktury nie są niczym nadzwyczajnym. W przypadku „maluchów" sesyjne obroty rzędu 50 mln zł przy obecnych nastrojach panujących na rynku są praktycznie nieosiągalne (jedna sesja w 2012 r.). Wśród małych i średnich spółek, podobnie jak w przypadku firm skupionych w WIG20, uwaga inwestorów koncentruje się na ograniczonej liczbie spółek. Miesięczne obroty akcjami w tym segmencie rynku w 2013 r. na ogół sięgają od kilkunastu do kilkudziesięciu mln zł. Nie brakuje podmiotów, w przypadku których miesięczne obroty akcjami wynoszą ledwie 2-3 mln zł. W przypadku najmniej rozchwytywanych „średniaków", kórych kapitalizacja to kilkadziesiąt milionów złotych, zdarzają się sytuacje, że podczas sesji obroty sięgają... kilku tysięcy złotych. W segmencie małych spółek sytuacje, gdzie miesięczne obroty akcjami spółki nie przekraczają 1 mln zł nie należą do rzadkości, a sesje, podczas których nie dochodzi do żadnej transakcji nie są niczym nadzwyczajnym. Dla inwestora posiadanie takich papierów wiąże się z dodatkowym ryzykiem. Nie będzie ich w stanie odsprzedać w określonym czasie i po atrakcyjnej cenie, bez większych wahań kursu. Dlatego wiele mniejszych spółek w okresie dekoniunktury popada w zapomnienie.
Zwyżki przyciągną graczy
W ocenie analityków jeśli zwyżka okaże się trwała i trend wzrostowy rodzimych indeksów utrzyma się, na rynek akcji zaczną powracać inwestorzy zachęceni poprawą giełdowej koniunktury. - W okresie, w jakim aktualnie się znajdujemy, nie można liczyć na nagły napływ inwestorów i w konsekwencji wyższe obroty. Zależność najprawdopodobniej będzie odwrotna, czyli najpierw rynek przy wciąż niezadowalającej aktywności wejdzie w trwały trend wzrostowy, a dopiero później rosnące zainteresowanie wyższymi cenami skłoni coraz szersze grono osób do powrotu na rynek, co z kolei przełoży się na wyższe obroty – mówi Łukasz Bugaj, analityk DM BOŚ.