Czy polski rynek kapitałowy może funkcjonować bez OFE?
Pewnie tak, natomiast warto się zastanowić, jakie skutki przyniosłaby likwidacja OFE. Sugestywnym przykładem są tutaj Węgry. Jeszcze w latach 90. rynek węgierski był o wiele bardziej atrakcyjny dla zagranicznych inwestorów niż Polska. Pojawiało się tam wiele inwestycji zagranicznych, przez co rozwijała się także giełda w Budapeszcie. W ostatnim czasie doszło tam jednak do bardzo wyraźnych zmian. Kiedy wchodziliśmy na rynek węgierski, obroty na giełdzie w Budapeszcie stanowiły około 50 proc. tego, co było w Polsce. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. Po „nacjonalizacji" funduszy emerytalnych doszło do zmarginalizowania rynku. Dziś obroty to około 20 proc. tego, co notujemy w Warszawie. Zlikwidowano krajową bazę inwestorów, a dodatkowo inwestorzy zagraniczni zaczęli omijać BSE. Po nacjonalizacji OFE, to grozi również nam.
Co dokładnie stałoby się w Polsce, gdyby doszło do nacjonalizacji OFE?
Jedną z pierwszych konsekwencji byłaby dramatyczna wyprzedaż akcji na GPW. Najbardziej ucierpiałyby na tym małe i średnie spółki, którym pieniądze na rozwój dostarczają głównie fundusze emerytalne. Byłby to dla nich potężny cios – z powodu skali swojego biznesu, nie znalazłyby zainteresowania ze strony inwestorów zagranicznych i miałyby bardzo ograniczony dostęp do kapitału. Po etapie mocnej przeceny, w pewnym momencie doszłoby do stabilizacji. Wyceny zaczęłyby być atrakcyjne dla inwestorów zagranicznych, którzy byliby w stanie budować swoje portfele po niższych cenach. W średnim i dłuższym terminie, wraz ze wzrostem oszczędności Polaków, akcje byłyby znowu przez nas odkupywane – tyle że już po wyższych cenach. Podsumowując, na nacjonalizacji OFE stracilibyśmy wszyscy – w tym również Polacy trzymający swoje środki w TFI i inwestujący w akcje.
Od kilku lat mówimy o?budowaniu w Polsce centrum finansowego naszego regionu Europy. Czy dyskusja o funduszach nie koliduje z? tymi planami?