Spór z obligatariuszami, procesy z Vivendi i brak porozumienia ze Skarbem Państwa w sprawie przyszłości Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin - to w dalszym ciągu najważniejsze problemy, z jakimi zmaga się Elektrim.
Księgowe zaszłości
Wczoraj menedżerowie przyznali jednak, że pojawiła się nowa przeszkoda. To ona uniemożliwia firmie publikację sprawozdania za IV kwartał 2006 roku. W tym okresie Deutsche Telekom zapłacił Elektrimowi za udziały w Polskiej Telefonii Cyfrowej 600 mln euro. Zgodnie wyrokiem Trybunału Arbitrażowego w Wiedniu (wyrok czeka na uznanie na terenie Polski) oraz intencją zarządu i głównego właściciela konglomeratu Zygmunta Solorza-Żaka, pieniądze trafiły bezpośrednio do Elektrimu. Nie dostała ich więc spółka Elektrim Telekomunikacja, stowarzyszona z Elektrimem, a kontrolowana przez francuski koncern Vivendi. W sprawozdaniu finansowym Francuzi dokonali odpisu wartości inwestycji w PTC, co oznacza najprawdopodobniej, że ET musiało zanotować ogromną papierową stratę. Udziały ET także nie są warte tyle, ile byłyby, gdyby do spółki należało 48 proc. Ery. To również problem Elektrimu, który w 1999 roku wziął udział w podwyższeniu kapitału ET i wniósł do tej firmy pakiet Ery. Jednocześnie podniósł wartość udziałów samego ET w swoich księgach. Audytorzy od kilku lat zwracają uwagę na sposób, w jaki w 2000 roku Elektrim wykazał 4,97 mld zł papierowych przychodów finansowych i 3,45 mld zł zysku netto. 30 czerwca ubiegłego roku wartość tych papierów wynosiła 4,9 mld zł. Zygmunt Solorz-Żak przyznał wczoraj, że spółka nie wie, jak powinna zaksięgować zmiany wynikające z transakcji z DT, tym bardziej, że spór z Vivendi o udziały Ery nadal trwa przed wieloma sądami.
Obligacje spłacone,
zastawy zostały