W pierwszym okresie rozliczeniowym (lata 2005-2007) Polska miała możliwość emitowania 239 mln ton Co2 rocznie, w sumie 717 mln ton. Limit był wyższy niż potrzeby polskiej gospodarki (w 2005 r. wyemitowaliśmy 203,1 mln ton). W tej sytuacji niektóre firmy mogły sobie pozwolić na sprzedaż uprawnień do emisji dwutlenku węgla, poprawiając tak wyniki finansowe. Polska przekonywała jednak Unię, że potrzebuje wyższych limitów ze względu na szybki rozwój gospodarki. - Odnosimy wrażenie, że Komisja Europejska pozostaje głucha na nasze apele - mówiła jednak jeszcze przed ogłoszeniem decyzji KE Małgorzata Tomaszewska z KASHUE (Krajowy Administrator Systemu Handlu Uprawnieniami do Emisji).
Ostre cięcie KE
Polska strona podkreślała, że oczekiwana przez nią wielkość (284 mln ton rocznie) jest kompromisem miźdzy obowiązkiem dalszego ograniczania emisji gazów cieplarnianych a dążeniem do zapewnienia gospodarce możliwości szybkiego rozwoju. Limit przyznany nam ostatecznie na lata 2008-2012, czyli 208,5 mln ton rocznie (w sumie 1042,5 mln ton) - oceniany jest przez przedstawicieli branży energetycznej jako zagrażający naszemu bezpieczeństwu energetycznemu.
Z wcześniejszych wypowiedzi Agnieszki Bolesty, podsekretarza stanu w Ministerstwie Środowiska, wynikało, że rząd będzie odwoływał się od decyzji Komisji Europejskiej, jeśli przyznany nam limit emisji CO2 będzie niższy niż 210 mln ton rocznie. Wczoraj jednak w ministerstwie nie udało nam się jednoznacznie potwierdzić, czy te deklaracje pozostają w mocy. W resorcie usłyszeliśmy, że ministerstwo potrzebuje więcej czasu na zapoznanie się z dokumentami przesłanymi przez Komisję.
Firmy boją się o przyszłość