Przychody bydgoskiego dystrybutora wyrobów hutniczych w I kwartale wyniosły 75,7 mln zł, czyli o 288 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Spółce sprzyjała ciepła zima, a co za tym idzie, popyt ze strony branży budowlanej. Rok temu sytuacja wyglądała zupełnie odwrotnie.
Zysk netto wzrósł o 612 proc., do 3,38 mln zł. Trzeba podkreślić, że na wysokość czystego zarobku wpłynęła głównie działalność operacyjna Drozapolu. Spółka lubi chwalić się rosnącymi przychodami, ale akcjonariuszy zapewne bardziej interesuje rentowność biznesu. Tymczasem w IV kwartale 2006 r. trzy piąte zysku netto (wyniósł 1,35 mln zł) stanowiły przychody finansowe. W sprawozdaniu nie było na ten temat ani słowa wyjaśnienia.
W czym tkwi tajemnica znacznej poprawy przychodów i zysku netto w I kwartale tego roku? Już w sprawozdaniu za ostatni kwartał 2006 r. firma sygnalizowała, że kilkukrotnie zwiększyła zapasy wyrobów hutniczych. Mogła więc je sprzedać z przebitką, kiedy zapotrzebowanie na stal raptownie wzrosło - głównie ze strony firm budowlanych. Jeszcze w styczniu pręty i kręgi żebrowane stanowiły 9 proc. przychodów Drozapolu, a w marcu - już 46 proc.
Kolejne kwartały zapowiadają się bardzo dobrze, chociażby dlatego, że ceny prętów żebrowanych idą w górę. Niski kurs dolara wciąż pozwala kupować tańszą stal z zagranicy i zwiększać zapasy magazynowe.
Drozapol będzie mógł również liczyć na dodatkowe przychody finansowe. W sprawozdaniu czytamy, że część pieniędzy pozyskanych w niedawnej emisji (78,7 mln zł) została ulokowana w "bezpieczne instrumenty finansowe". Spółka nie precyzuje, jaką dokładnie kwotę zainwestowała i jakich przychodów się spodziewa (w zeszłym roku Drozapol lokował wolne pieniądze w jeden z funduszy inwestycyjnych).