Chce Pan więc inwestować w inną branżę?
Możliwe. Odczuwam nadmiar środków, więc być może zainwestuję w inną branżę. Ale nie zamierzam angażować się w jej rozwój. Myślę o kupieniu małego pakietu, na pewno poniżej 5 proc. kapitału. Raczej będzie to klasyczna inwestycja w formie lokaty.
Czy jest to może firma deweloperska?
Nie, ale posiada własne nieruchomości.
Pojawienie się Pana nazwiska na liście akcjonariuszy powoduje gwałtowny wzrost kursu danej spółki. Czy odczuwa Pan pokusę, żeby to wykorzystywać?
Proszę sobie przypomnieć, że kiedyś tak nie było - magia nazwiska nie działała. Myślę, że część inwestorów, w tym także instytucje finansowe, po prostu dostrzegła, że moje słowa odnośnie do planów rozwoju firm nie są pustymi deklaracjami.
A może teraz, kiedy akcje producentów włóknin są drogie, myśli Pan o ich sprzedaży?
Nie chcę deklarować, że nigdy ich nie sprzedam. Wszystko jest do kupienia. Odpowiem jednak, że teraz nie zamierzam sprzedać.
Niektórzy przypięli Panu łatkę spekulanta. Chce Pan z tym walczyć?
Każdemu coś przypinają. Każdy może ocenić wyniki spółek i porównać je z tym, co wcześniej mówiłem. Ja nie zmierzam się bronić czy tłumaczyć. Firmy, w których jestem, same się obronią.
Jakimi branżami się Pan interesuje?
Byłem dotychczas zainteresowany branżą hotelarską. Ku-piłem swego czasu pakiet akcji Interferii. Jestem przekonany, że ma ona przed sobą ogromną przyszłość. Pokazują to różne wskaźniki. Do dzisiaj mam akcje tej spółki. Sam posiadam kilka bardzo ciekawych działek pod inwestycje hotelarskie, m.in. w samym centrum Wisły.
Ma Pan akcje innych spółek?
Poza akcjami Interferii, nie. Wcale nie jest tak, że gram na giełdzie nie wiadomo czym i spekuluję. Tak nie jest.
Kto Panu doradza przy inwestycjach?
Korzystam tylko z doradców prawnych, przy zawieraniu umów. Decyzje inwestycyjne zawsze podejmuję sam.
W tych samych spółkach, w których Pan jest obecny, pojawia się także fundusz Opera? Jak Pan sądzi, dlaczego?
Nie wiem, nigdy z nimi o tym nie rozmawiałem. Ale cieszę się z tego. Być może mają zaufanie do tych spółek, może też do mnie. Moje inwestycje wszyscy widzą, bo muszę o nich informować. Niektórzy mogą więc też naśladować.
Dlaczego nie wchodzi Pan do organów statutowych firm, w których jest Pan wiodącym akcjonariuszem?
A dlaczego miałbym wchodzić?
Żeby lepiej przypilnować interesów. A poza tym - właśnie dlatego, że Pan w nich nie zasiada, nie obowiązują Pan chociażby przepisy o tzw. okresach zamkniętych. Dlatego może Pan handlować akcjami w dowolnymProszę spojrzeć na historię moich transakcji. Ja systematycznie zwiększam zaangażowanie w tych spółkach.
Chodzi też o kupowanie w odpowiednich momentach.
Ale kiedy jest odpowiedni moment?
Na przykład przed publikacją dobrych wyników.
W takiej sytuacji nigdy nie kupowałem akcji. Nie znam wyników przed ich ogłoszeniem, ale mimo to nie dokonuję transakcji przed publikacją raportu finansowego.
Wracając do pytania, dlaczego nie chce Pan kierować lub nadzorować firm?
Czy byłbym obiektywny, gdybym zasiadał w zarządzie lub radzie nadzorczej? Zawsze bym preferował swoje pomysły. A ja chcę, żeby moje pomysły zweryfikowali inni. Nie wykluczam teraz, że obejmę funkcję zarządczą w jakiejś spółce. Ale na razie nie chcę tego robić, jeśli nie będę w stanie całkowicie się jej poświęcić. Chcę pozostać czynnym inwestorem. Mam pomysły, kontakty. Jeśli mogę pomóc, to chcę to zrobić, bo w ten sposób buduję też swój majątek. Nie jestem osobą, która chce dominować nad radą nadzorczą czy zarządem. Zasiadają tam fachowcy.
Dlaczego wyszedł Pan z inwestycji w Lubawie, mimo że spółka pokazała bardzo dobre wyniki za ubiegły rok?
Miałem inne pomysły na rozwój firmy niż pozostali akcjonariusze.
Nie chciał Pan jednak postawić na swoim?
Gdybym chciał postawić sprawę na ostrzu noża, to wystarczyłoby, żebym dokupił 5 procent akcji. Ale twierdzę, że konflikt z pozostałymi udziałowcami nie jest nigdy dobry dla firmy. Czasami trzeba powiedzieć pas. Wojna rujnuje.
Ale zarobił Pan na papierach Lubawy?
Gdybym powiedział, że nie - to bym skłamał. Tak, zarobiłem.
Rynek spekuluje, że interesuje się Pan Krosnem, produkującym wyroby ze szkła...
Jest to absolutna nieprawda. Krosno kiedyś chciało dostarczać Lenteksowi włókna szklane, ale nic z tego nie wyszło. Nie będę kupował akcji Krosna, bo ono nie pasuje do żadnych moich struktur. Czasami słyszę, że Moska kupuje to czy tamto. To wszystko są plotki.
To działa na rynek, nawet spekulacje, że Pan kupi akcje jakiejś spółki już powodują wzrost kursu.
A co ja mogę?
Jasno określić swoje cele na rynku i dobrze się z nim komunikować.
To właśnie robię teraz, rozmawiając z "Parkietem". Rozważam też możliwość ograniczenia działań w przypadku innych, pobocznych, inwestycji, żeby nie dawać rynkowi żadnych sygnałów do spekulacji. Zostanę akcjonariuszem pięciu spółek. Mnie to już męczy - ta sytuacja ze spekulacją "pod" moje nazwisko.
Jak się Pan czuje z tym, że porównują Pana z Romanem Karkosikiem?
Źle się czuję. Moim celem życiowym nie jest bycie wielkim guru. Jestem skromnym, normalnym człowiekiem, któremu się powiodło. Nie dorastam Romanowi Karkosikowi nawet do kolan i nie chcę być z nim porównywany. Jestem też innym inwestorem. Jestem dużo "mniejszy" i tak z pewnością zostanie. Bo nie stać mnie na gigantyczne zakupy.
Dziękuję za rozmowę.
fot. Anna Węglewska