Lentex ma globalne plany

Rozmowa z Krzysztofem Moską, wiodącym inwestorem w kilku spółkach giełdowych

Aktualizacja: 20.02.2017 23:10 Publikacja: 12.05.2007 10:38

Jest Pan wiodącym akcjonariuszem w pięciu giełdowych spółkach, produkujących włókniny i tworzywa sztuczne: Lenteksie, Novicie, Hygienice, Ergu i Sanwilu. Jak widzi Pan dalszy rozwój i możliwość rozszerzenia tej grupy?

Nie widzę innych polskich spółek giełdowych, które mog-łyby uzupełnić grupę w zakresie współpracy biznesowej.

Nie zamierza Pan zatem inwestować w akcje innych spółek giełdowych?

Tego nie powiedziałem. Natomiast jeśli chodzi o tworzenie grupy na bazie Lenteksu - to rzeczywiście, nie zamierzam jej rozbudowywać i angażować się w inne firmy.

A może rozważa Pan rozszerzenie grupy budowanej wokół Lenteksu o inne podmioty?

Owszem, szykują się wielkie zmiany. Jeśli się uda, to grupa Lenteksu będzie drugim pod względem wielkości producentem włóknin na świecie. I to może już niedługo.

Kogo zatem grupa zamierza przejąć?

Nie mogę tego powiedzieć. Być może wkrótce dostanę zaproszenie z zagranicy w celu podpisania listu intencyjnego. Potem, w ciągu trzech miesięcy, powinno dojść do podpisania właściwej umowy.

Z jakiego kraju nadejdzie zaproszenie?

Z Anglii.

Tam siedzibę ma Fiberweb, europejski lider w branży włókninowej. Czy o tę firmę chodzi?

Obowiązuje mnie klauzula poufności. Teraz mogę jedynie powiedzieć, że pod uwagę bierzemy dwie firmy: jedną europejską i jedną amerykańską.

Pieniądze na przejęcie pochodziłyby z kolejnej emisji akcji?

Tak, Lentex zrobiłby publiczną ofertę akcji wyłącznie z myślą o sfinansowaniu tej transakcji. Ze wstępnych rozmów z inwestorami finansowymi wynika, że byliby oni zainteresowani objęciem akcji. Nie obawiam się niepowodzenia emisji. Sam jestem nią zainteresowany. Koszt przejęcia 33 procent kapitału zagranicznej firmy trzeba szacować na 300 do 500 milionów złotych. W grę wchodzą duże przedsiębiorstwa.

Czy rozbudowa grupy i zmiany w spółkach nie dzieją się za szybko? Novita też planuje emisję akcji, ale jej zarząd nie jest jeszcze w stanie powiedzieć, na co wykorzysta pieniądze. Czy nie są to działania zmierzające do podbicia giełdowego kursu?

Zarząd z pewnością wie, w co chciałby zainwestować, ale jeszcze tego nie precyzuje. Nie da się jednak ukryć, że Novita potrzebuje pieniędzy. Jest to firma, która ma duży potencjał, ale od lat się nie rozwija. Jej maszyny nie są w pełni wykorzystywane. Nowy zarząd i rada nadzorcza określą kierunek dalszego rozwoju. Zostałem też na jakiś czas pracownikiem Novity.

Czy tak jak w Lenteksie jako osoba odpowiadająca za sprzedaż?

Na podobnym stanowisku. Chodzi o ułożenie sprzedaży i rozwój firmy.

Dostał Pan premię w Lenteksie za dobre wyniki, jeśli chodzi o sprzedaż?

Pracuję w tej firmie nie dla pieniędzy. Wynagrodzenie przekazałem ubogim i potrzebującym rodzinom - wiem, że wiele osób potrzebuje pomocy. Moja sytuacja finansowa jest inna. Mnie satysfakcję sprawia to, że od czasu, kiedy jestem związany z Lenteksem, zatrudnienie w tej firmie się zwiększyło, a wyniki się poprawiły.

Jakie są Pana tegoroczne prognozy dla Lenteksu?

Moim zdaniem, ale tylko jako zwykłej osoby, a nie inwestora czy pracownika spółki, Lentex w tym roku będzie miał zysk operacyjny na poziomie kilkudziesięciu milionów złotych. EBITDA będzie nie mniejsza niż 30 mln zł. Aktywa spółki powinny zwiększyć się w tym roku o około 100 mln zł (licząc łącznie z wyceną inwestycji w Novite).

Czy spodziewa się Pan, że powiązania kapitałowe pomiędzy spółkami z grupy będą budowane i wzmacniane? Przypomnijmy, że Lentex ma teraz ponad 24 proc. Novity.

To jest inna struktura niż w przypadku firm innego znanego inwestora giełdowego. Firmy, w których jestem zaangażowany: Lentex, Novita, Hygienika, Erg są ściśle powiązane pod względem produkcyjnym.

Czyli jest to typowa współpraca handlowa i powiązania kapitałowe nie są konieczne czy pierwszoplanowe?

Te firmy na pewno łączy moja osoba. Natomiast nie uważam za konieczne budowanie czy wzmacnianie połączeń kapitałowych LeŻeby połączenie kapitałowe miało sens, produkcja jednej firmy powinna być ściśle uzależniona od produkcji drugiej. Spółki powinny mieć wspólne, szerokie portfolio. Tak jest w przypadku Lenteksu i Novity. Te spółki, nie mając wspólnego planu strategicznego, wzajemnie by się osłabiały. Pozostałe przedsiębiorstwa będą z pewnością ze sobą ściśle współpracowały, ale tylko w zakresie handlowym.

Innych połączeń Pan nie widzi?

Sens jest w przejęciach. Możliwe, że zarząd Lenteksu zrobi kolejny krok w celu objęcia do 66 proc. papierów Novity. W ramach zamiany akcji.

Dlaczego w grupie znalazł się Sanwil?

Chodzi o pokrywanie polichlorkami winylu tkanin z pabianickich zakładów Lenteksu. Wyroby byłyby przeznaczone dla kopalni i innych branż. Jest to atrakcyjna nisza do zagospodarowania. Jedynym zakładem, który mógłby to robić, jest - oprócz Milagro, które zostało kupione przez Lubawę - Sanwil. Przy czym przemyska firma jest znacznie nowocześniejsza. Ma lepszą technologię. Pracujemy także nad nową włókniną, która mogłaby być przeznaczona dla przemysłu samochodowego.

Jakie inne branże są, Pana zdaniem, atrakcyjne?

Nigdy nie wiadomo, kiedy akcja danej spółki jest najdroższa albo najtańsza. Natomiast widać wyraźnie, że polską giełdą rządzi moda. Uważam, że deweloperka w Polsce stała się bardziej kwestią wyobraźni niż realiów.

Chce Pan więc inwestować w inną branżę?

Możliwe. Odczuwam nadmiar środków, więc być może zainwestuję w inną branżę. Ale nie zamierzam angażować się w jej rozwój. Myślę o kupieniu małego pakietu, na pewno poniżej 5 proc. kapitału. Raczej będzie to klasyczna inwestycja w formie lokaty.

Czy jest to może firma deweloperska?

Nie, ale posiada własne nieruchomości.

Pojawienie się Pana nazwiska na liście akcjonariuszy powoduje gwałtowny wzrost kursu danej spółki. Czy odczuwa Pan pokusę, żeby to wykorzystywać?

Proszę sobie przypomnieć, że kiedyś tak nie było - magia nazwiska nie działała. Myślę, że część inwestorów, w tym także instytucje finansowe, po prostu dostrzegła, że moje słowa odnośnie do planów rozwoju firm nie są pustymi deklaracjami.

A może teraz, kiedy akcje producentów włóknin są drogie, myśli Pan o ich sprzedaży?

Nie chcę deklarować, że nigdy ich nie sprzedam. Wszystko jest do kupienia. Odpowiem jednak, że teraz nie zamierzam sprzedać.

Niektórzy przypięli Panu łatkę spekulanta. Chce Pan z tym walczyć?

Każdemu coś przypinają. Każdy może ocenić wyniki spółek i porównać je z tym, co wcześniej mówiłem. Ja nie zmierzam się bronić czy tłumaczyć. Firmy, w których jestem, same się obronią.

Jakimi branżami się Pan interesuje?

Byłem dotychczas zainteresowany branżą hotelarską. Ku-piłem swego czasu pakiet akcji Interferii. Jestem przekonany, że ma ona przed sobą ogromną przyszłość. Pokazują to różne wskaźniki. Do dzisiaj mam akcje tej spółki. Sam posiadam kilka bardzo ciekawych działek pod inwestycje hotelarskie, m.in. w samym centrum Wisły.

Ma Pan akcje innych spółek?

Poza akcjami Interferii, nie. Wcale nie jest tak, że gram na giełdzie nie wiadomo czym i spekuluję. Tak nie jest.

Kto Panu doradza przy inwestycjach?

Korzystam tylko z doradców prawnych, przy zawieraniu umów. Decyzje inwestycyjne zawsze podejmuję sam.

W tych samych spółkach, w których Pan jest obecny, pojawia się także fundusz Opera? Jak Pan sądzi, dlaczego?

Nie wiem, nigdy z nimi o tym nie rozmawiałem. Ale cieszę się z tego. Być może mają zaufanie do tych spółek, może też do mnie. Moje inwestycje wszyscy widzą, bo muszę o nich informować. Niektórzy mogą więc też naśladować.

Dlaczego nie wchodzi Pan do organów statutowych firm, w których jest Pan wiodącym akcjonariuszem?

A dlaczego miałbym wchodzić?

Żeby lepiej przypilnować interesów. A poza tym - właśnie dlatego, że Pan w nich nie zasiada, nie obowiązują Pan chociażby przepisy o tzw. okresach zamkniętych. Dlatego może Pan handlować akcjami w dowolnymProszę spojrzeć na historię moich transakcji. Ja systematycznie zwiększam zaangażowanie w tych spółkach.

Chodzi też o kupowanie w odpowiednich momentach.

Ale kiedy jest odpowiedni moment?

Na przykład przed publikacją dobrych wyników.

W takiej sytuacji nigdy nie kupowałem akcji. Nie znam wyników przed ich ogłoszeniem, ale mimo to nie dokonuję transakcji przed publikacją raportu finansowego.

Wracając do pytania, dlaczego nie chce Pan kierować lub nadzorować firm?

Czy byłbym obiektywny, gdybym zasiadał w zarządzie lub radzie nadzorczej? Zawsze bym preferował swoje pomysły. A ja chcę, żeby moje pomysły zweryfikowali inni. Nie wykluczam teraz, że obejmę funkcję zarządczą w jakiejś spółce. Ale na razie nie chcę tego robić, jeśli nie będę w stanie całkowicie się jej poświęcić. Chcę pozostać czynnym inwestorem. Mam pomysły, kontakty. Jeśli mogę pomóc, to chcę to zrobić, bo w ten sposób buduję też swój majątek. Nie jestem osobą, która chce dominować nad radą nadzorczą czy zarządem. Zasiadają tam fachowcy.

Dlaczego wyszedł Pan z inwestycji w Lubawie, mimo że spółka pokazała bardzo dobre wyniki za ubiegły rok?

Miałem inne pomysły na rozwój firmy niż pozostali akcjonariusze.

Nie chciał Pan jednak postawić na swoim?

Gdybym chciał postawić sprawę na ostrzu noża, to wystarczyłoby, żebym dokupił 5 procent akcji. Ale twierdzę, że konflikt z pozostałymi udziałowcami nie jest nigdy dobry dla firmy. Czasami trzeba powiedzieć pas. Wojna rujnuje.

Ale zarobił Pan na papierach Lubawy?

Gdybym powiedział, że nie - to bym skłamał. Tak, zarobiłem.

Rynek spekuluje, że interesuje się Pan Krosnem, produkującym wyroby ze szkła...

Jest to absolutna nieprawda. Krosno kiedyś chciało dostarczać Lenteksowi włókna szklane, ale nic z tego nie wyszło. Nie będę kupował akcji Krosna, bo ono nie pasuje do żadnych moich struktur. Czasami słyszę, że Moska kupuje to czy tamto. To wszystko są plotki.

To działa na rynek, nawet spekulacje, że Pan kupi akcje jakiejś spółki już powodują wzrost kursu.

A co ja mogę?

Jasno określić swoje cele na rynku i dobrze się z nim komunikować.

To właśnie robię teraz, rozmawiając z "Parkietem". Rozważam też możliwość ograniczenia działań w przypadku innych, pobocznych, inwestycji, żeby nie dawać rynkowi żadnych sygnałów do spekulacji. Zostanę akcjonariuszem pięciu spółek. Mnie to już męczy - ta sytuacja ze spekulacją "pod" moje nazwisko.

Jak się Pan czuje z tym, że porównują Pana z Romanem Karkosikiem?

Źle się czuję. Moim celem życiowym nie jest bycie wielkim guru. Jestem skromnym, normalnym człowiekiem, któremu się powiodło. Nie dorastam Romanowi Karkosikowi nawet do kolan i nie chcę być z nim porównywany. Jestem też innym inwestorem. Jestem dużo "mniejszy" i tak z pewnością zostanie. Bo nie stać mnie na gigantyczne zakupy.

Dziękuję za rozmowę.

fot. Anna Węglewska

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy