KGHM szuka nowych złóż miedzi. Tym razem nie w Kongo, ale tuż pod nosem. Złoża po niemieckiej stronie Odry nie są jeszcze udokumentowane. Jest jedynie wstępne rozpoznanie geologiczne. Wiadomo, że są głębsze niż w Polsce. Według analityków zdobycie koncesji przez KGHM nie będzie problemem. - KGHM może być jedynym zainteresowanym, choćby ze względu na bliskość geograficzną. Atutem spółki jest też fakt, że prowadzi wydobycie metodą głębinową - mówi Grzegorz Lityński, analityk z KBC Securities N. V. Analitycy podkreślają, że zanim dojdzie do ewentualnego wydobycia, a co za tym idzie, konkretnych korzyści dla spółki, może minąć kilka lat. W Głogowie Głębokim od momentu powstania głównych szybów transportowych do produkcji minęło co najmniej sześć lat. - Efektów będzie można się spodziewać najwcześniej w 2020 roku - mówi jeden z analityków.

Kwestią tygodni jest rozpoczęcie przez KGHM poszukiwań i badań geologicznych na Ukrainie we współpracy ze stroną ukraińską - mówi nasze źródło. Tam prace trzeba rozpocząć od zera, ponieważ Ukraina nie ma rozpoznanych złóż.

To pewnie nie przypadek, że im bliżej WZA KGHM, tym więcej informacji na temat planowanych inwestycji. Wiadomo już, że do środy spółka nie zdąży opracować planu inwestycji w PAK, do czego nakłania ją Skarb Państwa. Zarządowi nie będzie łatwo przekonać MSP do pozostawienia w firmie pieniędzy z zysku za 2006 r. KGHM ma około 2,6 mld wolnych środków, a jej zdolność kredytowa to co najmniej 12 mld zł. Nie powinna więc mieć problemów z realizacją inwestycji.