Już dawno ING OFE nie był tak wysoko w zestawieniu, prezentującym roczną zmianę wartości jednostek rozrachunkowych (na nie przeliczane są składki przyszłych emerytów). Wcześniej pierwszą pozycję zajął w rankingu za 2005 r.
Wynik ING za 2010 r. wyniósł 11,88 proc. Był tylko nieznacznie (o 0,3 pkt. proc.) wyższy od rezultatu kolejnego OFE – Nordea. Najgorzej wypadł fundusz Generali, który zarobił o 2,6 pkt proc. mniej niż lider. Przeciętnie stopa zwrotu OFE w 2010 r. wyniosła 10,88 proc. Jak podkreślają zarządzający ING OFE, sukces udało się odnieść dzięki dobrym decyzjom we wszystkich trzech kluczowych obszarach. Chodzi o alokację w akcje (jaka część aktywów inwestowana jest w akcje), selekcję spółek i skład portfela obligacji. – Niemal przez cały rok konsekwentnie przeważaliśmy akcje. Skorzystaliśmy więc z tego, że giełda dobrze się zachowywała. Dodatkowo pomagał nam wysoki udział w portfelu akcji spółek cyklicznych, m.in. banków, spółek surowcowych i firm z sektora chemicznego (ich notowania rosły szybciej niż innych firm – red.) – mówi Piotr Bień, starszy zarządzający portfelem akcyjnym ING PTE. Jak dodaje, do tego doszły bardzo dobre wyniki, jeśli chodzi o zarządzanie portfelem papierów dłużnych.
W minionym roku ING wyprzedził Avivę pod względem wartości zarządzanych aktywów i został już bezapelacyjnie największym na rynku funduszem emerytalnym. Wcześniej pokonał Avivę pod względem liczby klientów oraz wartości składek otrzymywanych z ZUS.
Na koniec 2010 r. aktywa ING OFE wyniosły 53,2 mld zł, co dawało mu 23-proc. udział w rynku. Pieniądze na starość oszczędza w nim 2,9 mln osób. Do tej pory uznawano, że o lepsze wyniki łatwiej małym OFE, których portfele są bardziej elastyczne i mniej „ociężałe”. Ubiegłoroczne rezultaty ING zdają się przeczyć tej teorii.