Giełda za 20 lat: automaty i centrum dla całego regionu

Warszawski parkiet świętuje 20. urodziny. GPW urosła już na tyle, że jest ważna nie tylko w naszej gospodarce, ale i w całym naszym regionie. Co dalej? Przyszłość naszej giełdy to nowe technologie i powiązania kapitałowe z zagranicą

Aktualizacja: 26.02.2017 21:53 Publikacja: 09.04.2011 02:40

Giełda za 20 lat: automaty i centrum dla całego regionu

Foto: Archiwum

Za kilka dni, 16 kwietnia, minie 20 lat od początku notowań na warszawskiej giełdzie. W pierwszej sesji na GPW udział wzięło siedem domów maklerskich, a w jej trakcie handlowano papierami pięciu spółek. Od tego czasu warszawski parkiet przeszedł olbrzymie przeobrażenie.

Obecnie notowanych jest na nim ponad 400 firm, których kapitalizacja sięga niemal 900 mld zł. Na rynku działa też wiele domów maklerskich, nie tylko polskich. Gdy powstawała warszawska giełda, niewiele osób potrafiło zapewne przewidzieć, w jakim kierunku pójdzie i jak będzie wyglądała w perspektywie 20 lat. Dziś przyszedł czas pierwszych podsumowań oraz snucia planów na przyszłość. O to, jak GPW może wyglądać za pięć, dziesięć czy kolejnych 20 lat, zapytaliśmy osoby, które przyczyniły się do jej powstania oraz te, które są obecne na rynku od wielu lat.

[srodtytul]GPW pozostanie regionalnym liderem[/srodtytul]

W ciągu 20 lat giełda wyrosła na regionalnego lidera, wyprzedzając parkiety w Wiedniu, Budapeszcie i Pradze. To na nasz rynek coraz chętniej wybierają się zagraniczni emitenci. Obecnie na GPW notowanych jest 29 firm spoza Polski. Dla szybko powiększającej się grupy spółek ukraińskich władze giełdy chcą za kilka tygodni stworzyć specjalny indeks – pierwszy „narodowy” wskaźnik na GPW. W kolejce czekają już następne spółki, które myślą o debiucie na naszym parkiecie. W związku z tym pojawiają się koncepcje dotyczące tworzenia w obrębie naszej giełdy zagranicznych segmentów oraz platform.

– Nie można wykluczyć, że za kilka lat zagraniczne firmy notowane na GPW będą miały większe znaczenie od polskich spółek. Gdyby na wejście na nasz rynek zdecydowały się czołowe firmy z Czech, Węgier, krajów nadbałtyckich i Bałkanów, to mogłoby do tego dojść nawet w perspektywie dziesięciu lat. W naszym kraju pozostaje raczej limitowana liczba dużych firm, które mogą się jeszcze pojawić na rynku – mówi Mariusz Sadłocha, prezes Domu Maklerskiego BZ WBK, który wyspecjalizował się w ubiegłym roku w oferowaniu akcji zagranicznych podmiotów.

Zdaniem naszego rozmówcy w perspektywie najbliższych pięciu lat GPW nadal będzie odgrywać wiodącą rolę w regionie. – Z pewnością notowanych na niej będzie wielu emitentów z szeroko rozumianych krajów ościennych, a sama giełda będzie przypominać wielkie centrum komputerowe. Stanie się też zapewne częścią większego aliansu. Być może nie dojdzie do tego w ciągu kilku najbliższych lat, ale w perspektywie dziesięciu już raczej tak – mówi Sadłocha. [srodtytul] Giełda pod rękę z inwestorem?[/srodtytul]

Otwarte jest pytanie, czy warszawska giełda będzie budować swoją pozycję samodzielnie, czy w parze z innym operatorem. – Nie sądzę, aby GPW przejęła Wiedeń. Te parkiety będą raczej rozwijać się samodzielnie – uważa Jacek Socha, partner w PricewaterhouseCoopers, były szef Komisji Papierów Wartościowych i Giełd i były minister skarbu. Zwraca uwagę, że poważnym wyzwaniem jest konsolidacja giełd na świecie. – Do GPW powinien wejść inwestor branżowy, który sprawi, że będziemy mieli większe przebicie na świecie. Już teraz GPW ma umowę o partnerstwie z NYSE Euronext. Zobaczymy, co z tego wyniknie – zaznacza Socha.

Na świecie widoczna jest tendencja do tworzenia dużych aliansów. Jest kilka giełd, które prowadzą aktualnie rozmowy o powiązaniu kapitałowym (największą operacją może być połączenie Deutsche Boerse z giełdą nowojorską). – Na rynek trafiają informacje o planowanych fuzjach lub rozmowach zakończonych fiaskiem. W tym tyglu cały czas się gotuje, więc nie wykluczałbym obecnie żadnego scenariusza – zaznacza Socha. Mariusz Sadłocha nie chce spekulować, kto może kupić GPW. Nie ma on jednak wątpliwości, że wzrost znaczenia GPW przełoży się na zainteresowanie nią i doprowadzi do włączenia jej w większy alians.

– Moim zdaniem za około 10 lat GPW nie będzie istnieć jako samodzielna spółka. Akcje GPW zostały sprzedane i nastąpi nieunikniona konsolidacja. A za 20 lat będzie jedna Giełda Światowa w Nowym Jorku, jeden Centralny Depozyt Papierów Wartościowych i jeden wspólny back office dla wszystkich firm maklerskich. Transakcje będzie przeprowadzać centralny komputer, który równocześnie będzie przekazywał raporty Centralnej Komisji ds. Giełdy. Zdecydowana większość transakcji będą przeprowadzać algorytmy maszynowe – tu widzę ogromne perspektywy dla naszych informatyków. Zamiast maklerów będą natomiast działać opiekunowie klientów lub doradcy – prognozuje tymczasem Krzysztof Arabski, twórca pierwszego prywatnego biura maklerskiego w Polsce Arabski i Gawor, obecnie właściciel Agencji Maklerskiej i Finansowej OrionFin.

Część ekspertów twierdzi, że losy naszej giełdy zdecydują poza granicami naszego kraju. – Na rozwój giełdy i rynku kapitałowego wpływ będą mieć w przyszłości regulacje unijne, w tym te dotyczące wspólnego nadzoru nad rynkiem, unifikacji zasad rozliczeń, jak też konkurowania z platformami pozagiełdowymi. Może się okazać, że to właśnie w Brukseli decydować się mogą losy GPW – mówi Elżbieta Pustoła, wieloletnia prezes Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych. – Tempo integracji rynku europejskiego będzie dyktowane tym, czy inwestorzy będą potrzebowali jednego miejsca handlu. Problemem do rozstrzygnięcia będzie w przyszłości sfera posttransakcyjna, jako że wiele wskazuje, że zyskowny rozrachunek papierów może być przekazany Europejskiemu Bankowi Centralnemu. W Polsce pozostanie zatem przechowywanie papierów, które obecnie jest deficytowe, i czeka nas polityczny wybór, czy podnieść wówczas opłaty od emitentów, czy może od przechowujących, a więc inwestorów – dodaje.

[srodtytul]Co po prywatyzacji?[/srodtytul]

W ostatnich latach największymi ofertami publicznymi były oferty spółek państwowych. W minionym roku na GPW trafiły m.in. PZU i Tauron. Wartość oferty pierwszej z tych firm sięgnęła niemal 8,1 mld zł.?W przypadku drugiej Skarb Państwa sprzedał papiery za ponad 4,2 mld zł. W tym roku na warszawski parkiet trafić mają m.in. Bank BGŻ,  Jastrzębska Spółka Węglowa i kolejne walory PKO?BP.?Kolejka prywatyzowanych firm, które mogą pojawić się na GPW, jest znacznie dłuższa. Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że to źródło nowych projektów kiedyś wyschnie. – Jak dotąd czynnikiem stymulującym rozwój GPW, szczególnie w dwóch ostatnich latach, były oferty Skarbu Państwa, które swoją skalą przyciągały zagranicznych inwestorów. Trzeba sobie powiedzieć, że kiedyś prywatyzacje się skończą. Nie wiem, czy będzie to za rok, dwa, czy później. Pytanie, czy pojawią się prywatne spółki na tyle duże, aby przyciągać duże światowe fundusze. To jedno z ważniejszych zagadnień na przyszłość – mówi Jacek Radziwilski, prezes UniCredit CAIB Poland.  Z kolei Waldemar Markiewicz, prezes DB Securities, twierdzi, że kapitał inwestorów zagranicznych może napływać dalej, nawet bez dużych ofert prywatyzacyjnych.

– W?Polsce prywatyzacja odgrywała bardzo pozytywną rolę, bo prywatnego biznesu nie było wiele. Ale nie jest to warunek, aby inwestorzy zagraniczni dalej napływali na nasz rynek. Atrakcyjność GPW zależeć będzie od dynamiki gospodarki, wzrostu wartości prywatnych spółek, i od płynności rynku, która jest już teraz wyższa, niż konkurencyjnych parkietów w regionie –  twierdzi szef DB Securities.

[srodtytul]Agenda 2020 nie jest potrzebna[/srodtytul]

W kwietniu 2004 r. rząd wspólnie z instytucjami rynku ogłosiły strategię rozwoju rynku kapitałowego Agenda Warsaw City 2010.

– Nikt w Nowym Jorku czy w Londynie nie wyobraża sobie, aby to rząd tworzył wizję rozwoju rynku kapitałowego. Skala innowacji finansowych, jak i szacunek do prywatnego kapitału powodują, że rynek rozwija się sam. To nie oznacza, że jest pozostawiony bez kontroli. Tę spełnia nadzór finansowy – i to właśnie te instytucje powinny być odpowiedzialne za monitoring, w którą stronę ewoluuje rynek, i za wyznaczanie parametrów takiej ewolucji. Taki jest model rozwiniętych rynków. Nie sądzę więc, aby jakakolwiek Agenda 2020 tworzona przez administrację rządową była potrzebna. Tworzą ją uczestnicy rynku, a rynek finansowy w Polsce, jako regionalny lider, jest już wystarczająco dojrzały na takie rozwiązanie – mówi Krzysztof Walenczak, wiceminister skarbu z doświadczeniem z pracy w zagranicznych bankach inwestycyjnych.

[srodtytul]Detaliczni gracze trzymają się mocno[/srodtytul]

W ciągu 20 lat poszerzyło się też znacznie grono inwestorów indywidualnych, których kapitał stał się jednym z fundamentów sukcesów warszawskiej giełdy. Co czeka tę społeczność w przyszłości? – Wzrośnie liczba Polaków, która zdecyduje się zadbać o swoje oszczędności, inwestując je samodzielnie na rynku kapitałowym. Mamy wciąż bardzo duży potencjał pod tym względem, który każdorazowo potwierdzany jest dużą liczbą nowych inwestorów pojawiających się na giełdzie przy okazji wielkich ofert publicznych – uważa Jarosław Dominiak, prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.

Dodaje, że jeśli uczestnicy rynku zgodnie zadbają o to, by praktyczna edukacja finansowa stała się powszechna, a Unia Europejska nie zarzuci polityki wzmacniania pozycji i ochrony inwestora detalicznego, to o wzrost liczby inwestorów indywidualnych można być spokojnym. Zdaniem Dominiaka w ciągu dziesięciu lat zmieni się ranking popularności aktywów wśród inwestorów. – Akcje dalej będą najpopularniejsze, ale wzrośnie znaczenie inwestycji alternatywnych. Jeśli nie zaprzepaścimy potencjału Polaków, którzy mają gen przedsiębiorczości i lubią brać sprawy w swoje ręce, to wciąż będziemy zadziwiać inne rynki dużym udziałem w obrotach na GPW – o ile ta nazwa się utrzyma – inwestorów indywidualnych – zaznacza szef SII.

[srodtytul][link=http://grafika.parkiet.com/gparkiet/255749]Historia warszawskiej giełdy na tle indeksu WIG[/link][/srodtytul]

[ramka]Opinie

[b]Justyn Konieczny[/b] członek zarządu BZ?WBK, były wiceszef domu maklerskiego Banku śląskiego, prezes Związku Maklerów w latach 1992–1993

W ciągu dwudziestu lat GPW rozwinęła się z rynku, na którym notowanych było pięć spółek i działało zaledwie kilka domów maklerskich, w giełdę z ponad 400 firmami, w rynek o dużej kapitalizacji. Nie wiem, czy za 5 lat będzie to możliwe, ale za 10 na pewno GPW nie będzie już zaliczana do emerging markets, czyli rynków rozwijających się. Najważniejszą cechą GPW będzie to, że będzie porównywalna pod względem wielkości z dużymi giełdami regionalnymi. W perspektywie 5–10 lat wzrośnie liczba dużych firm, z których wiele będzie notowanych nie tylko na GPW, ale też na innym rynku. Należy się spodziewać dużego umiędzynarodowienia naszego parkietu. Wierzę, że GPW pozostanie wiodącą giełdą w tej części Europy.

GPW i Frankfurt w dłuższej perspektywie mogą pozostać rynkami, które będą się uzupełniały. Emitentom z naszego regionu łatwiej będzie wejść na GPW, gdyż lepiej ro-zumiemy funkcjonowanie i potrzeby firm, które są na takim poziomie rozwoju, na jakim były polskie spółki 10 czy 15 lat temu. Myślę, że GPW nie zagrozi pozycji giełdy we Frankfurcie, gdyż na obu rynkach notowana będzie różna grupa firm. Nie chodzi też o to, by ten drugi rynek został pobity pod względem kapitalizacji. Kluczowe jest, by GPW stała się porównywalna. Obecnie różnimy się pod tym względem jednym miejscem przed przecinkiem. Za 10–15 lat będziemy mówić o tym samym rzędzie wielkości.

Jeśli chodzi o liczbę spółek notowanych na GPW, jest ona ważna, ale nie najważniejsza. Wiesław Rozłucki opowiedział kiedyś ciekawą anegdotę na ten temat. Gdy na GPW notowanych było 20 spółek, w przypadku giełdy w Pradze liczba ta wynosiła około 1,9 tys. Działania większości z nich sugerowały jednak, że nie zdawały sobie sprawy, że są notowane. Ostatecznie na giełdzie praskiej pozostało 20–30 spółek. Istotne jest zatem, by na warszawskiej giełdzie notowane były firmy realizujące standardy sprawozdawczości finansowej, komunikacji i corporate governance.

Nie ma powodów, żeby nie sądzić, że w perspektywie 10 lat liczba spółek notowanych na GPW (bez NewConnect) przekroczy tysiąc. Ważniejsze jednak jest, by rosła jej kapitalizacja i wielkość obrotów oraz by giełda była powszechnie traktowana jako alternatywa dla kredytów, jako źródło pozyskiwania długoterminowego finansowania.

[b]Igor Chalupec[/b] makler, pierwszy szef CDM?Pekao, b. wiceminister finansów, b. prezes Orlenu, obecnie szef firmy doradczej Incentis

Zamiarem twórców strategii rynku kapitałowego Agenda Warsaw City 2010 było nadanie polskiemu rynkowi większej rangi, głównie dzięki zintensyfikowaniu prywatyzacji w drodze ofert publicznych oraz uruchomieniu prywatyzacji samej GPW. Chodziło też o pełne wykorzystanie integracji z Unią Europejską (postrzeganej wówczas jako zagrożenie dla polskiego rynku kapitałowego), a także przyspieszenie działań na GPW i w Krajowym Depozycie Papierów Wartościowych, mających na celu zwiększenie atrakcyjności notowań i obrotu dla polskich i zagranicznych emitentów oraz inwestorów.

Przez ostatnie kilka lat polski rynek kapitałowy wykonał ogromny skok do przodu. Dziś nie widzę potrzeby formułowania kolejnej strategii, na wzór dokumentu z 2004 r. W dalszym ciągu część zadań wymaga jednak kontynuacji bądź dokończenia. Główne z nich to moim zdaniem: doprowadzenie do końca prywatyzacji GPW, promocja wiedzy o rynku kapitałowym, funkcjonowanie efektywnego i sprawnego nadzoru nad rynkiem, jak również intensywny marketing warszawskiego parkietu wśród polskich i zagranicznych emitentów oraz inwestorów.

W miarę, jak rozwija się rynek, zmienia się także specyfika zadań dla osób pracujących w domach maklerskich.

Makler przyszłości to przede wszystkim sprzedawca i w dużej mierze doradca z dobrą znajomością spółek, trendów, sytuacji makroekonomicznej, współpracujący stale ze swoim „portfelem” klientów.

Giełda przyszłości – to być może z punktu widzenia inwestora tak naprawdę ikonka w iPhonie, która będzie otwierała aplikację, umożliwiającą śledzenie notowań i zawieranie transakcji.

[b]Krzysztof Jajuga[/b] prof. Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, prezes CFA Society of Poland, były członek rady giełdy

W miarę, jak GPW będzie się rozwijać, w dalszym ciągu będzie malało znaczenie indywidualnych inwestorów. Głównymi handlującymi na warszawskim parkiecie będą instytucje.

Owszem, na rynku zostaną fani, którzy od lat żyją giełdą, co pewien czas będzie się pojawiać grupa nowych indywidualnych inwestorów, którzy będą próbowali swoich sił. Ale na rozwiniętych rynkach aktywne inwestowanie przegrywa z pasywnym (często stosowanym przez duże fundusze „śledzące” benchmarki) chociażby z uwagi na koszty transakcji.

Z tego też powodu przewiduję rozwój rozmaitych instrumentów portfelowych, coś na kształt szeroko rozumianych ETF, opartych na indeksach, których już teraz mamy na świecie przecież tysiące. Kryzys systemu emerytalnego, czego jesteśmy świadkami, będzie dodatkowym bodźcem dla wyboru tych produktów, które w długoterminowym horyzoncie powinny dawać przyzwoitą średnią roczną stopę zwrotu, a więc być produktami oszczędzania na emeryturę.

Oczekuję także rozwoju segmentu instrumentów pochodnych opartych na cenach surowców czy nieruchomości. Dla inwestorów będą one ważnym elementem dywersyfikacji, czyli zarządzania ryzykiem.

Oczywiście, wytrawni inwestorzy indywidualni zawsze znajdą dla siebie niszę, którą nie interesują się duże instytucje. GPW otwiera coraz to nowe rynki, nie można wykluczyć, że powstaną kolejne. Podejrzewam też, że w dobie automatyzacji handlu różne firmy będą zachęcać do stosowania wymyślonych przez nie systemów tradingowych.

Dobrze jednak, aby rynek był zróżnicowany. Mieliśmy już moment w rozwoju GPW, kiedy prawie wszyscy stawiali na analizę techniczną. Na dobre nam to nie wyszło. Giełdzie potrzebni są też inwestorzy szukający spółek o dobrych fundamentach, a także tak zwani portfelowcy, dla których giełda jest uzupełnieniem innych inwestycji.

Po zakończeniu prywatyzacji – kiedyś to nastąpi – atrakcyjność GPW dla inwestorów będzie zależeć od zdolności przyciągania emitentów z zagranicy. Wydaje się przy  tym, że trudno będzie grać rolę centrum regionu, nie będąc „przyczółkiem” którejś z wielkich giełd międzynarodowych. Dlatego sprawa kontroli nad GPW wydaje się otwarta. W przyszłości jednak znaczenie podmiotowości będzie malało, inwestorzy będą wybierać między kilkoma platformami obrotu, w tym systemami pozagiełdowymi. [/ramka]

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy