Do obrotu giełdowego trafiło 14,18 mln tytułów uczestnictwa, które mają naśladować zmiany niemieckiego indeksu DAX oraz 9,06 mln obrazujących zmiany amerykańskiego S&P 500. Od września ubiegłego roku w obrocie są także jednostki udziałowe na indeks największych polskich spółek. O godzinie 15 jeden tytuł uczestnictwa na DAX kosztował 283 zł, o 1,14 proc. więcej niż cena odniesienia. Cena za ETF S&P 500 to 37,43 zł o 0,3 proc. mniej niż kurs wyjściowy.

Obroty nowo wprowadzonymi instrumentami nie są jednak zbyt duże. Ich łączna wartość nieznacznie przekracza 40 tys. zł. Wynik ten jest też dużo słabszy niż wartość obrotów w pierwszym dniu notowań ETF na WIG20. W całym dniu wyniosły one wtedy 923 tys. zł.

Do głównych zalet nowo wprowadzonych funduszy jest niska opłata za zarządzanie. W przypadku ETF na indeks niemiecki opłata wynosi 0,15 proc. w skali roku. Inwestycja w ETF na S&P 500 wiąże się z opłatą na poziomie 0,2 proc. Inwestycje w zagraniczne fundusze akcyjne TFI wiążę się z kosztem co najmniej 1,5 proc.

Główne ryzyko to kurs EUR/PLN oraz USD/PLN. Inwestorzy muszą liczyć się z tym, że nawet w przypadku wzrostów indeksów ich zarobek jest uzależniony od sytuacji na rynku walutowym. Przykładem może być dzisiejsza sytuacja na rynku. DAX zyskuje ok. 2 proc. zaś ETF na ten indeks daje zarobić 1,14 proc. Związane jest to z umacnianiem się polskiego złotego względem euro. Spadek kursu dolara względem złotego jest także powodem spadku ETF na S&P 500. Indeks amerykański na otwarciu notowań zyskuje bowiem ok. 1 proc.

„Nie możemy brać na siebie ryzyka walutowego. Gdyby tak się stało opłata za zarządzanie mogłaby przekroczyć 1 proc., a to na pewno nie byłoby atrakcyjne z punktu widzenia inwestorów” – powiedziała Aleksandra Kosmulska odpowiedzialna za rozwój Lyxor ETF w Europie Środkowej.