Wyczerpuje się kredyt dla Europy

Rozmowa z Jerzym Pruskim, prezesem Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, doradcą ekonomicznym prezydenta Bronisława Komorowskiego

Aktualizacja: 23.02.2017 11:43 Publikacja: 19.10.2011 01:21

Jerzy Pruski, prezes Bankowego Funduszu Gwarancyjnego

Jerzy Pruski, prezes Bankowego Funduszu Gwarancyjnego

Foto: Fotorzepa, Szymon Łaszewski SL Szymon Łaszewski

Bankowy Fundusz Gwarancyjny gości w tym tygodniu przedstawicieli instytucji ubezpieczających depozyty z wielu krajów. Jakie są nastroje gwarantów depozytów? Widzicie perspektywę końca kryzysu czy raczej będzie się on przeciągał?

Można powiedzieć, że towarzyszą naszemu środowisku dwie rzeczy: z jednej strony rosnące poczucie niepewności i ryzyka na świecie i w każdym z krajów. Z drugiej strony – ogromne brzemię odpowiedzialności, szczególnie w Europie.

Tak słaba jest sytuacja europejskich banków?

Nie chodzi tylko o bieżącą ocenę. Przede wszystkim o zmiany, jakie wprowadziła unijna dyrektywa, której zapisy dotyczące depozytów gwarancyjnych weszły w życie z końcem ubiegłego roku. Ona spowodowała rewolucję, której często się nie docenia: w sytuacji zawieszenia banku dyrektywa nakazuje nam wypłacić pieniądze jego klientów w ciągu 20 dni roboczych. Politycy europejscy zdecydowali, że takie rozwiązanie jest dobre dla stabilności systemu bankowego. I rzeczywiście, są mocne merytoryczne argumenty za takim rozwiązaniem. Jednocześnie szybka wypłata depozytów jest możliwa tylko wtedy, kiedy jakość danych gromadzonych przez banki jest odpowiednio wysoka i system identyfikacji problematycznych instytucji finansowych działa bez zarzutu. To rozwiązanie prawne oraz przede wszystkim doświadczenia płynące z obecnego globalnego kryzysu potwierdzają, jak ważną częścią bezpieczeństwa finansowego są fundusze gwarantujące wypłaty depozytów.

Jak dotąd, przynajmniej w Europie, nie były wykorzystywane inne funkcje pełnione przez takie fundusze.

To wynika z mandatu, jaki mamy. Inaczej jest w USA czy krajach dalekowschodniej Azji. Tam uprawnienia depozytów gwarancyjnych są dużo szersze. One nie tylko odpowiadają za wypłatę środków gwarantowanych, ale też mają wiodącą rolę w restrukturyzacji i szybkiej likwidacji niewypłacalnych banków.

Dlaczego w Europie jest inaczej i rola depozytów gwarancyjnych jest ograniczona?

Europa z tego punktu widzenia była źle przygotowana na kryzys, który rozpoczął się kilka lat temu. Nie miała instytucji odpowiedzialnych za „uporządkowaną likwidację" banków. To mocno zaciążyło na sposobie wychodzenia z pierwszej fali kryzysu w Europie. Ograniczono się do kilku, często bardzo kosztownych, narzędzi: gwarancji rządowych, które niekiedy – jak w przypadku Irlandii – musiano zrealizować, większych limitów gwarantowanych depozytów, płynności z banku centralnego oraz, na koniec, rekapitalizacji i nacjonalizacji banków.

Teraz w Europie dużo się mówi o problemach banków. Ale?sposobem na to ma być Europejski Fundusz Stabilności Finansowej, zwiększenie wymogów wobec banków. Nie ma myślenia o „uporządkowanej likwidacji"?

Tego typu narzędzia muszą być na półce. Anglicy wprowadzili je po upadku Northern Rock. Zrobili to bardzo szybko – w ciągu 12 miesięcy. Jest to więc możliwe. Takie rozwiązanie mają Duńczycy, Niemcy. Pracuje nad nim Komisja Europejska.

W Europie problemy dotyczą dużych, ponadnarodowych grup bankowych. Czy możliwe będzie sprawne radzenie sobie z problemami takich instytucji? W przypadku międzynarodowych grup, jak ostatnio Dexia, a wcześniej Fortis, trzeba było je najpierw podzielić, a dopiero później ratować.

Wiadomo, że uporządkowana likwidacja jest rozwiązaniem lepszym od zgody na upadłość banku. Zobaczmy, co dzieje się z Lehman Brothers. Po trzech latach ten przypadek nie jest jeszcze zakończony. Tymczasem uporządkowana likwidacja pozwala na załatwienie sprawy szybko, niekiedy wręcz w weekend. I co najważniejsze: klienci praktycznie cały czas zachowują dostęp do swoich pieniędzy. Doświadczenia międzynarodowe są takie, że im większa instytucja, tym trudniej taką uporządkowaną likwidację przeprowadzić. Zastosowanie tego narzędzia do dużych instytucji to ogromne wyzwanie. Im większa skala działania, im więcej spółek zależnych, tym trudniej przeprowadzić uporządkowaną likwidację szybko. Ale jeśli tego narzędzia nie będzie, wciąż będzie dominowało przeświadczenie, że istnieje grupa banków zbyt dużych, by upaść.

Czy w Polsce trwają prace nad wprowadzeniem takiego rozwiązania?

Prace analityczne trwają. BFG jest mocno w to zaangażowany. Myślę, że teraz, po wyborach, jest dobry moment, by takie rozwiązanie szybko wprowadzać. Tym bardziej że w Europie sytuacja jest mocno niepewna.

Wróćmy więc do pana oceny obecnej fazy kryzysu.

On ma co najmniej dwa wymiary. Przede wszystkim są problemy z europejskim sektorem bankowym, który jest bardzo duży, nie wszystkie banki są wystarczająco wyposażone w kapitał i na tle innych instytucji banki europejskie już od kilku lat mają kłopot z uzyskaniem wysokiej efektywności. Mamy teraz szeroką dyskusję o potrzebie dokapitalizowania europejskiego sektora bankowego, a problemy z efektywnością oznaczają, że te banki nie są w stanie wygenerować kapitału we własnym zakresie.

A drugi wymiar?

Kłopoty fiskalne Europy, bardzo wysoka relacja długu do PKB i bardzo niewielkie pole manewru – jeśli ono w ogóle jeszcze istnieje – po stronie polityki fiskalnej, żeby pobudzać gospodarkę i partycypować w ewentualnych kosztach wzmocnienia banków.

Skutek?

To powoduje, że ryzyko recesji albo utrzymania się bardzo niskiego tempa wzrostu gospodarczego w Europie jest tak duże jak nigdy wcześniej.

Czy da się tego uniknąć?

Jak teraz widzimy, Europa przez wiele lat żyła na kredyt, który oparty był na reputacji krajów europejskich i zaufaniu do rozwiązań europejskich. Ten kredyt się jednak wyczerpuje. Okazuje się, że poziom dobrobytu, jaki został zbudowany, Europa częściowo zawdzięcza zadłużaniu się gospodarek. Wysoki poziom długu publicznego jest charakterystyczny właściwie dla całego rozwiniętego świata.

Jakie jest więc wyjście?

W krótkim okresie wydaje mi się bardzo ważne podjęcie działań, które przywrócą spokój i zaufanie inwestorów do gospodarki europejskiej. Ale ponieważ w wielu wypadkach problemy mają wymiar ponadnarodowy (taka jest skala działania części banków, banki z jednego kraju mają obligacje innego kraju), najtrudniej poradzić sobie właśnie z tym transgranicznym wymiarem. Brakuje jednego ośrodka, który mógłby zadziałać, jak np. Departament Skarbu w USA. Tam przeprowadzono stress testy i uruchomiono program wspomagania instytucji finansowych działający na określonych zasadach i zaufanie do sektora finansowego zostało przywrócone. W Europie każdy sposób na przywrócenie zaufania wiąże się z trudnym do wynegocjowania między krajami właściwym rozłożeniem kosztów. Gdy więc przychodzi co do czego, trudno o skuteczne, skoordynowane działania.

Wskazuje pan raczej ograniczenia niż sposób wyjścia z kryzysu...

Trzeba wypracować europejskie porozumienie, a przede wszystkim zaakceptować koszty takiego działania.

Biorąc pod uwagę to, jak dużo mówi się o problemach europejskich banków, można odnieść wrażenie, że zaufanie do sektora bankowego w strefie euro jest bardzo duże. Nie słychać o ustawianiu się kolejek przed oddziałami.

Działania władz nadzorczych, Europejskiego Banku Centralnego oraz wprowadzenie wysokich limitów gwarancyjnych wyeliminowały takie ryzyko. Widać, że utrzymuje się zaufanie obywateli do ich rządów. To sprawia, że sytuacja jest pod kontrolą. Brak zaufania obserwujemy natomiast w zachowaniach rynków finansowych.

Jakie czynniki ryzyka widzi pan dla naszego sektora bankowego wynikające z sytuacji w Europie Zachodniej?

Powtórzę to, co mówiono już wielokrotnie: nasze banki są w dobrej sytuacji. Ich położenie jest zupełnie inne niż banków zachodnioeuropejskich. One są efektywne, dobrze skapitalizowane, jakość aktywów jest bardzo dobra. Nasze banki nie mają obligacji krajów, które mają kłopoty. Ale też taka dobra sytuacja nie zwalnia nas z należytej staranności i przygotowania rozwiązań na wypadek kryzysu.

Porozmawiajmy jeszcze o polityce fiskalnej. Czy obniżenie deficytu finansów publicznych w przyszłym roku do 2,9 proc. PKB – jak zapowiadał rząd w programie konwergencji – jest realne?

To jest bardzo ambitny zamiar. Należy wspierać ministra finansów i nowy rząd, aby ten cel został zrealizowany.

Gdzie widziałby pan możliwości ograniczenia deficytu?

Absolutnym priorytetem powinno być zachowanie wysokiej dynamiki PKB. Niski wzrost w Europie może się negatywnie przełożyć na tempo wzrostu w Polsce. Jeśli nie uda nam się utrzymać wysokiego wzrostu, trudno to będzie pogodzić z potrzebą równoważenia sektora finansów publicznych.

Co rząd mógłby zrobić, żeby wspierać wzrost w krótkim terminie – w horyzoncie 2012?roku?

Tempo wzrostu w 2011 r. jest już zdeterminowane działaniami z przeszłości. Duża część 2012 r. – podobnie. Ale nie w 100 proc. Uważam, że mamy w Polsce dobre mechanizmy, które pomagają w okresach niepewności.

Na przykład?

Płynny kurs walutowy – to rozwiązanie, z którego jestem osobiście dumny – wprowadzono w kwietniu 2000 r. Poprawa rentowności eksportu oraz zwiększenie jego kontrybucji do PKB w sposób wyraźny wspierały wzrost gospodarczy w Polsce w ostatnich latach.

Nawet gdyby jakieś rozwiązania zadziałały pozytywnie dopiero w nieco dłuższym horyzoncie, to obiektywnie biorąc, nie należy ich odkładać. Tym bardziej że obecny okres – takiego powyborczego spokoju – temu sprzyja i warto się zastanowić, jak go najlepiej wykorzystać do przeprowadzenia niezbędnych reform. To jest moja nadzieja, że można podjąć w tym czasie mądre i korzystne dla kraju decyzje dotyczące finansów publicznych, systemu emerytalnego czy inne reformy strukturalne.

Dziękuję za rozmowę.

rozmawiał Łukasz Wilkowicz

 

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy