Rozbieżność między strukturą walutową zobowiązań a kompozycją walutową aktywów przyczyniła się istotnie?do eskalacji kryzysów w Meksyku w połowie lat 90., w Azji pod koniec tamtej dekady oraz w Argentynie w latach 2001–2002.
Ale w Europie Środkowo-Wschodniej problem wyraźniej uwidocznił się dopiero podczas ostatniego kryzysu. Gwałtowny wzrost podaży kredytów walutowych w państwach Europy Środkowo-Wschodniej to skutek ich integracji z zachodnimi, znacznie lepiej rozwiniętymi rynkami finansowymi. Banki z krajów zachodnich były inicjatorami kredytowania w walutach obcych, ponieważ posiadały łatwy dostęp do finansowania w tych walutach pozyskiwanego na rynkach macierzystych. Proces ten rozpoczął się wraz z transformacją ustrojową regionu i trwał nieprzerwanie do 2008 r.
Jak wynika z danych Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, w połowie 2008 r. 90 proc. pożyczek udzielonych na Łotwie było nominowanych w innych jednostkach płatniczych niż łat. Niewiele niższy odsetek był w Estonii.
Państwa bałtyckie, które stosowały system stałego kursu walutowego i których systemy?bankowe są mocno powiązane ze skandynawskim, przewodziły w tej statystyce, ale?szybko goniły je Węgry, gdzie w latach 2004–2008 udział kredytów walutowych w całkowitej wartości pożyczek wzrósł z niespełna 30 do ponad 50 proc.
W Polsce i Czechach odsetek ten był niższy i bezpośrednio przed kryzysem powoli spadał, choć nie we wszystkich kategoriach pożyczek. W przypadku kredytów hipotecznych udział kredytów walutowych bezpośrednio przed kryzysem sięgał u nas 70 proc.