Całkowite zanegowanie styczniowo-lutowej poprawy nastrojów na giełdzie nie ominęło akcji banków. Oficjalny giełdowy indeks branży zupełnie skasował zyski z początku roku. Analitycy techniczni mają tu twardy orzech do zgryzienia. Czy taki gwałtowny odwrót to zapowiedź kolejnej fali bessy, czy może jedynie utrzymanie się indeksu w szerokiej, dość chaotycznej konsolidacji trwającej od czasu ubiegłorocznego sierpniowego krachu? Podstawowym argumentem przemawiającym za tym drugim wariantem jest fakt, że indeks nie przebił jeszcze wsparcia, jakim jest dołek z września 2011 r.
Wrażliwość na strefę euro
Bez trudu można też znaleźć jednak argumenty za groźbą pogłębienia dołków i kontynuacji fali spadkowej. Chociaż polskie banki nie są bezpośrednio narażone na turbulencje w zadłużonych krajach południa Europy, to jednak są elementem europejskiego systemu bankowego, a ten nie pozostałby bez szwanku w razie np. wypchnięcia Grecji ze strefy euro i jej niekontrolowanego bankructwa. Wyobraźnia i doświadczenie podpowiadają, że spadek kursów zachodnich banków, które zmuszone byłyby zaksięgować straty związane z nietrafionymi pożyczkami dla Grecji, automatycznie pociągnąłby w dół notowania także polskich instytucji finansowych.
Oczywiście spekulowanie na temat tego, jak będzie się rozwijała sytuacja w strefie euro, to w dużym stopniu wróżenie z fusów. Trzeba brać pod uwagę choćby możliwość kolejnych interwencji ze strony Europejskiego Banku Centralnego, który na początku roku najwyraźniej wywołał silną falę apetytu na ryzyko na giełdach.
Pozostawmy jednak te spekulacje na boku. Warto przyjrzeć się kondycji i wycenom polskich banków, wychodząc z założenia, że w dłuższej perspektywie ich fundamenty będą najważniejszym czynnikiem decydującym o zmianach kursów. Jak widać w poniższej tabeli, giełdowe banki mogą ciągle pochwalić się mocną kondycją. Średnia liczba punktów w naszym rankingu przekracza 60 (maksymalna możliwa liczba to 100 pkt). Tak wysokie noty zdecydowanie wyróżniają sektor na tle innych branż. Banki zgarnęły sporo punktów przede wszystkim za systematyczność wzrostu zysków na akcję i wartości księgowej. Jak już pisaliśmy przy okazji analizy wyników spółek za I kwartał, część banków odznacza się rekordowym poziomem zysków.
Liczą się też wyceny
No dobrze, ale wyniki finansowe to jeszcze nie wszystko. Jak pokazała dramatyczna bessa w 2008 r., kursy akcji leciały ostro w dół nawet mimo coraz lepszych osiągnięć spółek (wyniki banków pogorszyły się dopiero kilka kwartałów później). W grę wchodzi jeszcze jednak istotna kwestia – poziom wycen rynkowych akcji. Jeśli walory są zbyt drogie, to nawet niewielkie obniżenie się oczekiwań inwestorów co do poprawy rezultatów firm może wywołać załamanie notowań.