– Zapoznaliśmy się z rekomendacją dywidendową Komisji Nadzoru Finansowego i oczywiście będziemy się do niej stosować. W naszym przypadku prawdopodobnie nie spowoduje to zmiany polityki dywidendowej. Zakładamy wypłatę do 100 proc. zysku, o ile nie pojawią się okazje do przejęć – mówi Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.
Jaki będzie zysk za ten rok? Po trzech kwartałach sytuacja wygląda gorzej niż rok temu – TFI zarobiło na czysto 8,7 mln zł wobec 11,9 mln zł rok wcześniej. – W zeszłym roku mieliśmy wyższe aktywa i w konsekwencji – przychody ze sprzedaży. W tym roku możemy mieć wyższe niż rok temu przychody z tytułu zmiennej opłaty za zarządzanie dlatego, że wyniki funduszy do tej pory są lepsze niż w 2011 r. – podaje Buczek.
W raporcie po III kw. wartość należności warunkowych z tytułu zmiennej opłaty za zarządzanie (success fee) wyniosła 2,1 mln zł, a wartość zobowiązań warunkowych z tytułu wynagrodzenia zmiennego dla dystrybutorów wyniosła 0,86 mln zł (część success fee trafia do dystrybutorów).
– Ostatni miesiąc roku będzie kluczowy dla wartości zysku netto, a tym samym dywidendy w przyszłym roku. Success fee rozliczamy na koniec grudnia. Teraz mamy hossę, jeżeli się utrzyma, a wraz z nią dobre wyniki naszych funduszy, wartość premii za zarządzanie powinna być wyższa niż ta szacowana po III kw. – przekonuje Buczek.
W tym roku Quercus wypłacił prawie cały zysk netto w formie dywidendy, czyli 20 gr na akcję. Przy średniej cenie 2,61 zł za walor w 2011 r. daje to stopę dywidendy rzędu 7,6 proc. – Nasze akcje są nietypową inwestycją. W przypadku gorszej koniunktury i spadku ich wartości inwestorzy są zabezpieczeni dywidendą. Jednocześnie jednak mają opcję na wzrost – kiedy na rynkach panuje hossa, ceny naszych akcji idą w górę – uważa Buczek.