Jeszcze kilka miesięcy temu od analityków można było usłyszeć, że na wyjątkowo zmiennym rynku walutowym jednym z nielicznych pewników jest ten, że kurs franka szwajcarskiego utrzyma się w pobliżu 1,20 za euro. Spadkowi tego kursu (umocnieniu franka) poniżej tego poziomu od września 2011 r. aktywnie przeciwdziałał Szwajcarski Bank Narodowy (SNB). Jednocześnie niepewność na rynkach i status franka jako bezpiecznej przystani zdawała się gwarantować, że kurs ten mocno nie wzrośnie. Dziś z tej pewności niewiele zostało.
Za jedno euro trzeba teraz zapłacić około 1,24 franka, w porównaniu z niespełna 1,21 na początku roku. To oznacza, że helwecka waluta osłabiła się wobec euro o około 3 proc. W tym czasie kilka jednostek płatniczych osłabiło się jeszcze bardziej – np. południowoafrykański rand o 8 proc., a jen o 6,5 proc. – ale deprecjacja franka i tak wzbudziła dużo emocji. Wcześniej przez cały rok wykres kursu euro we frankach był poziomą prostą. Wybicie z tego trendu było więc bardzo gwałtowne i wielu analityków wyraźnie zaskoczyło. O ile między początkiem grudnia i początkiem stycznia średnie prognozy dla kursu EUR/CHF się nie zmieniły – w połowie 2013 r. euro miało kosztować 1,21 franka – to w pierwszych tygodniach roku zostały one skorygowane. Dziś średnia prognoza to 1,23 franka za euro na koniec II kwartału. Ale analitycy przyznają, że jest ona obarczona dużą dozą niepewności.
Opinie na temat tego, w jakim kierunku kurs franka będzie zmierzał, różnią się m.in. w zależności od diagnozy dotychczasowej deprecjacji helweckiej waluty.
Uspokojenie to nie wszystko
– Osłabienie franka akurat z początkiem stycznia było dość niespodziewane. Nie było widać wtedy fundamentalnych podstaw, które by to uzasadniały – mówi Krzysztof Wołowicz, szef działu analiz TMS Brokers.
Oczywiście, za główną przyczynę deprecjacji helweckiej waluty analitycy uznają poprawę nastrojów na rynkach finansowych i związany z nią spadek zainteresowania inwestorów „bezpiecznymi przystaniami", takimi jak jen i frank. Ale uspokojenie na rynkach jest widoczne już od lata ub.r. Analitycy wiążą je często z deklaracją przewodniczącego Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghiego, że zrobi wszystko, aby zapobiec rozpadowi strefy euro. Od tego czasu wspólna europejska waluta konsekwentnie się umacnia wobec dolara i jena, a rentowności obligacji zadłużonych państw Eurolandu maleją. Dlaczego więc kurs euro we frankach zaczął rosnąć z kilkumiesięcznym opóźnieniem?