Dow nadal ma perspektywy

Rosnące zyski spółek, większe zainteresowanie drobnych inwestorów i wsparcie udzielane rynkom przez banki centralne dobrze wróżą amerykańskiej giełdzie. W krótkim terminie może jednak dojść do korekty

Aktualizacja: 15.02.2017 04:46 Publikacja: 07.03.2013 13:00

Dow nadal ma perspektywy

Foto: Bloomberg

Pobicie przez Dow Jones Industrial historycznego rekordu zaraziło optymizmem również wiele innych rynków na całym świecie. Tokijski indeks Topix po raz pierwszy od października 2008 r. przebił poziom 1000 pkt, londyński FTSE 100 znalazł się najwyżej od grudnia 2007 r., a większość indeksów giełdowych z Europy kontynentalnej umiarkowanie rosła w środę. Dow Jones rozpoczął środową sesję od niewielkich zwyżek. Od dołka z marca 2009 r. zyskał on już 118 proc. S&P 500 dzieli od pobicia rekordu z października 2007 r. zaledwie 1,6 proc. Jak mocno amerykańska giełda może jeszcze pójść w górę?

Zawirowania na horyzoncie

Rekord pobity przez indeks Dow Jones na pierwszy rzut oka może dziwić. Gospodarka USA nadal jest przecież bardzo osłabiona, znowu odzywa się kryzys w strefie euro, pojawiają się obawy, że Fed wycofa się z ilościowego luzowania polityki pieniężnej szybciej niż się spodziewano, a wraz z początkiem marca zaczęły się w USA automatyczne cięcia fiskalne (sekwestracja). Takie nagromadzenie złych sygnałów może zwiastować korektę.

– Nowy rekord może stać się nowym poziomem oporu dla akcji. Rynek ma potencjał do korekty biorąc pod uwagę kiepskie dane o PKB, osłabienie konsumpcji oraz trudną sytuację budżetową. Inwestorzy jak na razie ignorują jednak krótkoterminowe zagrożenia, ponieważ decydenci z Waszyngtonu mają tendencję do wypracowywania prowizorycznych rozwiązań w ostatniej chwili – twierdzi Philip Orlando, strateg z Federated Investors.

Argumenty za hossą

Wielu analityków jest jednak optymistami co do amerykańskiego rynku akcji w średnim i długim terminie. Wśród czynników wspierających hossę wskazują oni m.in. luzowanie polityki pieniężnej przez Fed, ale przede wszystkim rosnące zyski spółek. – Lubimy indeks Dow Jones i jest to solidny trend. Mamy Fed, który skupuje co miesiąc z rynku aktywa warte 85 mld USD i jest to wystarczająca ilość pieniędzy, by wesprzeć giełdę. Oczywiście w przyszłości czai się wiele zagrożeń, ale teraz nie dają o sobie mocno znać. Dow Jones Industrial może dojść do 14,6 tys. pkt, 14,8 tys. pkt, ale 15 tys. pkt. to już będzie nieco za dużo – ocenia Adam Hewison, główny strateg firmy INO.com.

– W marcu 2009 r., gdy S&P 500 sięgnął dołka, zysk na akcję spółek z tego indeksu za poprzednie cztery kwartały wynosił 43 USD. Teraz sięga 93 USD. Wzrósł  o 128 proc., czyli mniej więcej tyle, ile S&P 500 w tym samym czasie. To zbyt bliska korelacja, by ją ignorować – wskazuje Dan Greenhause, główny strateg w firmie BTIG.

Na korzyść rynku akcji w USA przemawiają dobre perspektywy wyników firm. Prognozy analityków zebrane przez agencję Bloomberga mówią, że zysk na akcję spółek z indeksu S&P 500 sięgnie w przyszłym roku 120 USD. Zyski spółek z indeksu Dow Jones Industrial mają się zwiększyć w 2013 r. o 9,2 proc., a w 2014 r. 9 proc.

Pobicie przez Dow Jones rekordu powinno zaś zwiększyć zainteresowanie giełdą wśród drobnych inwestorów. Jak wynika z analizy przeprowadzonej przez portal marketwatch.com, napływ pieniędzy do funduszów inwestujących na rynku akcji zwykle potraja się w ciągu półrocza po tym, jak indeks giełdowy bije rekord. – Biorąc to pod uwagę inwestorzy powinni w długim terminie pozostać na rynku. Kupując akcje, gdy są one rekordowo drogie, muszą jednak brać pod uwagę to, że w krótkim terminie może dojść do korekty – twierdzi Bill Stone, główny strateg inwestycyjny w PNC?Asset Management Group.

Amerykański rynek akcji prezentuje się więc nadal atrakcyjnie dla wielu analityków, mimo że sytuacja gospodarcza USA wciąż nie jest najlepsza. – Gdy porównujemy Dow Jonesa i dolara z wieloma innymi rynkami, w tym chińskim, to wygląda na to, że USA wciąż wydają się najbardziej atrakcyjne. Dow Jones wygląda teraz jak bezpieczna przystań dla inwestorów – przyznaje Gregg Gibbs, strateg z Royal Bank of Scotland.

[email protected]

Opinie

Christian Gattiker, strateg, Bank Julius Baer & Co., Zurych

Nie spodziewałbym się, że szybko dojdzie do dużej korekty na amerykańskiej giełdzie. Trend wzrostowy jest obecnie zbyt silny, a pomagają mu m.in. dobre wyniki spółek. Nie powinno się więc zbyt negatywnie podchodzić do rynku akcji. Oczywiście, sytuacja w USA nadal jest daleka od ideału, np. jeśli chodzi o automatyczne cięcia fiskalne. Inwestorzy wierzą jednak, że amerykańskim politykom uda się wypracować rozwiązanie, które mocno nie uderzy w gospodarkę. Kryzys w strefie euro również będzie miał dosyć ograniczony wpływ na giełdy. Włochy w ciągu 12 miesięcy raczej nie rozsadzą eurolandu. Światowe rynki akcji mogą zyskać w tym roku średnio 5–6 proc.

David Rosenberg, główny ekonomista i strateg w Gluskin Sheff

Istnieje 85-proc. korelacja między wielkością portfela aktywów Fedu a kierunkiem, w jakim zmierza rynek. Korelacja to oczywiście nie to samo, co związek przyczynowy, ale temu, że Fed wywiera na rynek ogromny wpływ, trudno zaprzeczyć. Z naszych wyliczeń wynika, że polityka pieniężna odpowiada za około połowę zwyżki amerykańskich indeksów od dołków z 2009 r. Można więc oczekiwać, że byki będą wiodły prym dopóty, dopóki nie pojawi się presja inflacyjna, która zmusi Fed do przerwania ekspansywnej polityki pieniężnej. A na to na razie się nie zanosi. Ale na dłuższą metę, to nie może się skończyć inaczej, niż inne okresy ujemnych realnych stóp procentowych: bańką spekulacyjną.

Giełda to nie zwierciadło gospodarki

Wśród analityków trwa spór o to, czy hossę na amerykańskiej giełdzie napędza wyłącznie Rezerwa Federalna, czy także czynniki fundamentalne. Zwolennicy pierwszej tezy wskazują, że istnieje ogromna przepaść między koniunkturą na Wall Street a koniunkturą na Main Street, czyli w realnej gospodarce USA. Jednocześnie amerykański PKB i wyniki amerykańskich spółek mają zupełnie inne napędy. Czynniki, które sprzyjają wzrostowi PKB, mogą szkodzić notowaniom akcji, i odwrotnie. Przede wszystkim, jak wskazują analitycy Deutsche Banku, motorem amerykańskiej gospodarki jest popyt wewnętrzny. Tymczasem spółki z indeksu S&P 500 około 46 proc. przychodów uzyskują za granicą. W tym w krajach, które rozwijają się znacznie szybciej niż USA. Dodatkowo, największy wkład do amerykańskiego PKB wnosi sektor usługowy. Tymczasem w indeksie S&P 500 dominują spółki przemysłowe. Z powodu sporego udziału firm energetycznych, indeks ten często zwyżkuje, gdy drożeje ropa naftowa. Gospodarce realnej to jednak szkodzi. Podobnie jest z kosztem kredytu, bo gospodarka jako całość jest zadłużona, ale firmy mają oszczędności netto. Odwrotnie jest natomiast w przypadku notowań dolara. Z perspektywy PKB, aprecjacja dolara jest korzystna, a z perspektywy spółek z S&P 500 szkodliwa.

Pozytywny impuls zza oceanu pomógł naszym bykom

Wtor­ko­wa se­sja, pod­czas któ­rej WIG wzrósł o 1,2 proc., do 46 676 pkt, wnio­sła spo­ro opty­mi­zmu w tech­nicz­ny ob­raz war­szaw­skie­go ryn­ku. Kurs in­dek­su prze­bił od do­łu krót­ko­ter­mi­no­wą śred­nią ru­cho­mą, a na wy­kre­sie po­wsta­ła bia­ła świe­ca z du­żym kor­pu­sem. Grunt pod ta­ki wzrost da­li nam Ame­ry­ka­nie, któ­rzy we wto­rek wy­win­do­wa­li in­dek­s Dow Jo­nes do no­wego hi­sto­rycz­nego mak­si­mum. Wczo­raj też ko­rzy­sta­li­śmy z te­go po­zy­tyw­ne­go im­pul­su i se­syj­ne mak­si­mum WIG usta­no­wił na po­zio­mie 46 979 pkt. Do śred­nio­ter­mi­no­wej śred­niej ru­cho­mej za­bra­kło kil­kunastu  punk­tów. By­ki ro­bią więc wszyst­ko, by trwa­ją­ca od po­cząt­ku ro­ku ko­rek­ta prze­szła już do hi­sto­rii. Je­śli po­zy­tyw­ne sy­gna­ły z ostat­nich se­sji zo­sta­ną na­le­ży­cie spo­żyt­ko­wa­ne, WIG po­wi­nien prze­bić 47 000 pkt i ru­szyć w kie­run­ku szczy­tu – 48 222 pkt. Naj­bli­ższym wspar­ciem dla sze­ro­kie­go ryn­ku jest dno ko­rek­ty na po­zio­mie 45 420 pkt.

Pytania do Marcina Mierzwy, zastępcy dyrektora Biura Maklerskiego Alior Banku

Ostatnie dni zachęciły inwestorów za oceanem do kupowania akcji. Dow Jones jest na najwyższym poziomie w historii. S&P500 również zmierza w stronę rekordów. Kiedy te nastroje zaowocują wzrostem na GPW?

Przełożenie dobrych nastrojów do Warszawy zależy od trzech aspektów. Przede wszystkim od samych inwestorów, głównie zagranicznych. Jeśli uznają, że warto kupować polskie akcje, zobaczymy wzrost. Poprzednia fala zwyżek, zapoczątkowana w czerwcu ubiegłego roku, zaczęła się właśnie od napływu kapitału z zagranicy. Może być to o tyle trudne, że Polska kojarzona jest z pogrążoną w kryzysie strefą euro. Ciągle też znajdujemy się pomiędzy rynkami wschodzącymi a rozwiniętymi.

Po drugie, pewnych informacji dotyczących przyszłości dostarcza nam analiza techniczna. W jej kontekście powrót barometru WIG20 w okolice poziomu 2400 pkt był czymś naturalnym po okresie kilkumiesięcznych zwyżek. W chwili obecnej powinniśmy obserwować wzrost – można powiedzieć zatem, że obecny czas sprzyja inwestorom zamierzającym kupić akcje.

Najwięcej zależy jednak od ostatniego aspektu – ekonomicznego. Polska gospodarka zwalnia, zaś słabe dane wpływają na zyski spółek. Widać to chociażby po wynikach TP czy KGHM.

Czyli nie powinniśmy liczyć na duży wzrost w tym roku?

Prawdziwy, zdrowy wzrost na giełdzie odnotujemy dopiero w przypadku polepszenia się koniunktury, co może nastąpić w drugim kwartale. Wówczas będziemy mogli się spodziewać się 10–20 proc. zwyżki WIG20.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy