Inwestorzy posiadający akcje ubezpieczyciela przeżywają trudne chwile. Od maja ubiegłego roku PZU jest w silnym trendzie spadkowym i od początku roku kapitalizacja spadła już o jedną piątą a od rekordowego poziomu z końcówki października 2014 roku spadek wynosi już niemal 50 proc.

Kiedy na początku ubiegłego tygodnia zarząd "oczyścił" minorowe nastroje nową polityką dywidendową w walor wstąpiło nowe życie - inwestorzy rzucili się do zakupów. Przez dwa dni PZU rosło przy potężnych obrotach odbijając z dna wyznaczonego 28 września na poziomie 24,15 zł. W kulminacyjnym momencie 5 października wycena waloru przekroczyła 28 zł z nawiązką odrabiając odcięcie dywidendy.

Inwestorzy szybko nabrali jednak oddechu, a to co wydawało się chwilowym przystankiem przy wyczekiwanej przez rynek zmianie trendu szybko przerodziło się w powrót do kontynuacji wcześniejszego trendu. Po tygodniu z optymizmu na akcjach ubezpieczyciela nie pozostało już niemal nic, a wycena zbliża się ponownie do historycznych minimów. się Dziś PZU w południe tanieje (1 proc.) czwartą sesję do 25,20 zł - czyli oo rekordowego dna akcje dzieli już tylko złotówka.

Najwyraźniej posiadacze akcji wciąż obawiają się ścieżki, którą obrała spółka. Inwertorów od ponad roku straszą nie tylko pogarszające się wyniki wynikające ze słabego rezultatu z inwestycji. Rynek boi się budowania bankowej nogi ubezpieczyciela, który by tego dokonać najpierw kupił pakiet kontrolny Alior Banku, później na początku tego roku BPH, a obecnie negocjuje zakup Raiffeisena. Trwają także negocjacje z Włoskim Unicredit na odkupienie drugiego banku nad Wisłą - Pekao. Rynek obawia się, że tak odważne zakupy odbiją się na kondycji giganta.