Przedwyborcze dylematy Jerome’a Powella

Donald Trump podejrzewa szefa Fedu o chęć wsparcia kampanii Joe Bidena. Demokraci rzeczywiście liczą na luzowanie polityki pieniężnej przed wyborami. Powellowi jednak zbytnio się nie spieszy z cięciami stóp procentowych.

Publikacja: 11.02.2024 16:21

Jerome Powell jest prezesem Fedu od 2017 r. Choć jego polityka czasem budziła spore kontrowersje wśr

Jerome Powell jest prezesem Fedu od 2017 r. Choć jego polityka czasem budziła spore kontrowersje wśród inwestorów, to prowadził ją w sposób bardzo niezależny. Fot. Julia Nikhinson/AFP

Foto: JULIA NIKHINSON

Jeśli Donaldowi Trumpowi uda się wygrać listopadowe wybory prezydenckie, to Stany Zjednoczone będzie najprawdopodobniej czekała również zmiana na stanowisku prezesa Fedu. Trump zadeklarował bowiem, że może nie zatwierdzić Jerome’a Powella na kolejną kadencję. – Wygląda, że będzie on próbował obniżyć stopy procentowe, by pomóc pewnym ludziom zostać wybranymi. Myślę, że zrobi coś, by prawdopodobnie pomóc demokratom, jeśli obniży stopy procentowe – stwierdził były amerykański prezydent w wywiadzie dla telewizji Fox Business. To Trump wyznaczył w 2017 r. Powella na szefa Fedu, ale dosyć szybko rozczarował się jego polityką. Zarzucał Rezerwie Federalnej, że zbyt szybko zaczęła podnosić stopy procentowe. Przewodniczący Rezerwy Federalnej zdobył jednak zaufanie Joe Bidena, który wybrał go na kolejną kadencję, kończącą się 5 lutego 2025 r. Powell na pewno ma świadomość tego, że decyzje Fedu w polityce pieniężnej mogą wpłynąć na wynik tegorocznych wyborów prezydenckich w USA. Jak na razie jednak trudno mu zarzucić jakąkolwiek ingerencję w kampanię wyborczą. Nie spieszy mu się, by luzować politykę pieniężną, a niedawno wykluczył możliwość marcowego cięcia stóp.

Ostrożna polityka

– Przy tak silnej gospodarce czujemy, że możemy dojść do pytania, kiedy zacząć ostrożnie obniżać stopy procentowe. Chcemy mieć więcej dowodów na to, że inflacja trwale schodzi w dół, w stronę 2 proc. Nasza pewność rośnie. Chcemy mieć jej jednak więcej, zanim podejmiemy bardzo istotny krok rozpoczęcia cięć stóp procentowych – stwierdził Powell w zeszły weekend, w wywiadzie dla magazynu „60 minut” telewizji CBS. Na konferencji po ostatnim posiedzeniu Komitetu Otwartego Rynku Rezerwy Federalnej (FOMC) powiedział natomiast, że członkowie Komitetu nie czują się jeszcze na tyle pewnie, by zacząć obcinać stopy już w marcu.

O ile więc jeszcze kilka tygodni temu większość inwestorów spodziewała się, że marzec przyniesie początek luzowania polityki pieniężnej, to obecnie prognozują, że dojdzie do tego w maju. Barometr CME FedWatch wskazuje, że jest 56 proc. szans na to, że po posiedzeniu FOMC zaplanowanym na 1 maja główna stopa procentowa Fedu będzie wynosiła 5–5,25 proc., czyli że dojdzie do jej cięcia o 25 pkt baz. Szanse na to, że zejdzie ona wówczas do 4,75–5 proc., są natomiast oceniane na około 10 proc., a prawdopodobieństwo, że pozostaną one w dotychczasowym przedziale, wynosi 33 proc. W przypadku posiedzenia zaplanowanego na 12 czerwca ryzyko tego, że główna stopa wciąż będzie sięgała 5,25–5,5 proc. wynosi zaledwie 4,6 proc. A w jakim przedziale mogą być stopy procentowe w USA po grudniowym posiedzeniu Fedu? CME FedWatch sugeruje blisko 37 proc. szans na to, że wyniosą one 4–4,25 proc., 27 proc. na 4,25–4,5 proc., 22 proc. na 3,75–4 proc., 10 proc. na 4,5–4,75 proc., a 3 proc. na 3,5–3,75 proc. Jest więc tylko 25 proc. szans, że na koniec roku będą one niższe niż w grudniu 2022 r. Nawet jeśli sprawdziłby się gołębi scenariusz mówiący o zejściu głównej stopy (w górnym przedziale) do 4 proc., to byłoby to luzowanie tylko o 150 pkt baz. Trudno uznać to za powrót do „ultraluźnej” polityki pieniężnej.

Czytaj więcej

Ciemna strona nieziemskiego przywileju Stanów Zjednoczonych

Czy jest jednak potrzeba, by ciąć mocniej? Jak na razie jej nie ma. Gospodarka USA przecież zadziwiła wzrostem o 3,3 proc. w czwartym kwartale. Rynek pracy jest wciąż zaskakująco silny, o czym świadczy choćby to, że w styczniu przybyło aż 353 tys. etatów (poza rolnictwem), a stopa bezrobocia pozostała na poziomie 3,7 proc. To nie znaczy jednak, że gospodarka będzie miała się tak dobrze również w nadchodzących miesiącach. Mediana prognoz dla PKB USA zebranych przez agencję Bloomberg sugeruje, że wzrost gospodarczy (annualizowany, czyli liczony kw./kw. w tempie rocznym) wyniesie w pierwszym kwartale 1 proc., a w drugim 0,5 proc., by w trzecim sięgnąć 1 proc., a w czwartym 1,5 proc. Przedziały prognoz dla poszczególnych kwartałów są jednak bardzo duże. Dla pierwszego wynoszą one od -1 proc. do +3 proc., dla drugiego od -2 proc. do +3,2 proc., dla trzeciego od -2 proc. do +3,6 proc., a dla czwartego od -1,9 proc. do +3,2 proc. To świadczy jedynie o dużej niepewności co do perspektyw gospodarki amerykańskiej na 2024 r. Agencja Bloomberg ocenia prawdopodobieństwo recesji na 45 proc. Wygląda na to, że najsłabszy może być drugi kwartał, czyli okres, w którym rynek spodziewa się pierwszych obniżek stóp. Jeszcze kilka tygodni temu większość analityków spodziewała się natomiast, że największe ryzyko płytkiej recesji będzie w drugiej połowie roku.

Dla Fedu bardzo ważnym czynnikiem jest inflacja bazowa PCE. W grudniu wyhamowała ona do 2,9 proc., a w ciągu czwartego kwartału jej annualizowany wzrost wyniósł tylko 1,5 proc. Według analityków Goldmana Sachsa może zbliżyć się ona do celu tuż przed tym, jak Fed zacznie luzować politykę pieniężną.

– To wskazuje na potencjalnie szybszy cykl obniżek stóp. Spodziewamy się, że będzie ich pięć w tym roku i trzy w przyszłym, co sprowadzi we wrześniu 2025 r. główną stopę procentową do przedziału 3,25–3,5 proc. Ryzyko dla tego scenariusza jest dwustronne. Wolniejsze postępy w walce z inflacją – być może związane z zawirowaniami w łańcuchach dostaw wywołanymi konfliktem na Bliskim Wschodzie lub rewizje w górę danych o inflacji konsumenckiej – mogą sprawić, że Fed będzie dłużej utrzymywał stopy na obecnym poziomie i zwolni tempo luzowania. Spadek inflacji bazowej PCE poniżej 2 proc. lub znaczące pogorszenie sytuacji na rynku pacy może jednak sprowokować cięcia o 50 pkt baz. – twierdzi Jan Hatzius, ekonomista Goldmana Sachsa.

Czytaj więcej

Co przyniesie nowa kadencja Donalda Trumpa?

Prezent kampanijny

Jerome Powell wielokrotnie deklarował, że bardzo poważnie traktuje niezależność Fedu. To jednak nie wyklucza, że amerykański bank centralny nie zostanie poddany naciskom politycznym. W styczniu demokratyczni senatorowie: Elizabeth Warren, John Hickenlooper, Jacky Rosen i Sheldon Whitehouse, opublikowali list otwarty do Fedu, w którym wezwali go do tego, by ciął stopy procentowe. Zwrócili w nim uwagę głównie na to, że oprocentowanie pożyczek hipotecznych jest wysokie, co mocno utrudnia młodym ludziom kupowanie domów i mieszkań. Obniżki stóp miałyby doprowadzić do tego, że kredyty hipoteczne stałyby się bardziej dostępne. Wyraźnie więc widać, że demokraci chcą przyciągnąć młody elektorat przed wyborami (czyli jedną z grup, która rozczarowała się rządami Bidena) i temu celowi miałoby służyć obniżenie kosztów kredytu w czasie kampanii wyborczej. Czy to może być broń, która zapewni zwycięstwo Bidenowi? Pamiętajmy, że obniżki stóp zaczną się od wysokiego pułapu i będą stopniowe. Minie więc trochę czasu, zanim kredytobiorcy odczują ich skutki, a jeszcze dłużej będą się one przebijać do gospodarki realnej. Przełożenie początku cięć z marca na maj może więc obniżyć szanse wyborcze Bidena.

Gdy prezydenci próbują wpływać na amerykański bank centralny

Burton Abrams, ekonomista z Uniwersytetu Delaware, odkrył w taśmach Nixona (nagraniach z Gabinetu Owalnego w Białym Domu), że w 1971 i 1972 r. ten republikański prezydent namawiał prezesa Fedu Arthura F. Burnsa do luzowania polityki pieniężnej. Nixon nie ukrywał, że luźna polityka monetarna ma mu pomóc w zwycięstwie w wyborach prezydenckich na jesieni 1972 r. Prezydent był w tej kwestii bardzo kreatywny, gdyż jednocześnie wprowadził kontrolę cen i wzrostu płac mającą ograniczyć inflację. Starania te przyniosły efekty i przyczyniły się do tego, że Nixon wygrał w 1972 r. z dużą przewagą nad kandydatem demokratów George’em McGovernem.

Tymczasem Paul Volcker, szef Fedu w latach 1979–1987, opisał w swoich wspomnieniach, że również prezydent Ronald Reagan ingerował w politykę pieniężną. Opisał m.in. spotkanie, które odbyło się w Białym Domu latem 1984 r. Volcker został tam zaproszony przez prezydenta Ronalda Reagana. Odbyło się ono nie w Gabinecie Owalnym, ale w bibliotece, czyli w miejscu, gdzie nie było zainstalowanego systemu do nagrywania rozmów. Reagan podczas tego spotkania niemal nic nie mówił, oddając inicjatywę szefowi sztabu Białego Domu Jamesowi Bakerowi. – Prezydent rozkazuje ci, byś nie podnosił stóp procentowych przed wyborami – stwierdził Baker tonem nieznoszącym sprzeciwu. Volcker był zszokowany. Od pewnego czasu planował bowiem podwyżkę stóp procentowych. Szef Fedu wyszedł bez słowa ze spotkania i przez wiele lat nie podzielił się tą historią z nikim. Uznał, że wyjście tej historii na jaw jedynie utrudniłoby mu prowadzenie polityki. Czy uległ jednak naciskom? W sierpniu 1984 r. Fed podwyższył stopy, by na początku października i listopada je obniżać. W listopadzie odbyły się wybory prezydenckie, w których Reagan zdecydowanie wygrał.

Volcker twierdził, że na politykę Fedu wpływano też w latach 60., za prezydentury Lyndona Johnsona. HK

Gospodarka światowa
Wielka Brytania wyszła z recesji. Gospodarka na drodze do trwałego wzrostu
Gospodarka światowa
Wielka Brytania: Rynek wypatruje cięcia
Gospodarka światowa
Bank Anglii zapowiada obniżkę stóp. Rekord na giełdzie w Londynie
Gospodarka światowa
Wrogie przejęcie w Hiszpanii. BBVA chce przejąć Banco Sabadell. Cios dla Santandera
Gospodarka światowa
Warren Buffett: jego decyzje i przemyślenia inwestycyjne
Gospodarka światowa
Klienci giełdy FTX odzyskają pieniądze wraz odsetkami