Końcówka roku przyniesie techniczną recesję w Eurolandzie?

Dwóch kwartałów spadku PKB strefy euro spodziewają się analitycy Morgana Stanleya, Berenberg Banku, Barclaysa i Rabobanku. Choć inflacja w Niemczech zaczęła już hamować, to jeszcze przez wiele miesięcy może bardzo negatywnie wpływać na konsumentów.

Publikacja: 29.06.2022 21:00

Końcówka roku przyniesie techniczną recesję w Eurolandzie?

Foto: Bloomberg

Strefa euro może w czwartym kwartale wejść w łagodną recesję – prognozują analitycy banku inwestycyjnego Morgan Stanley. Ich zdaniem do tej recesji może przyczynić się spadek dostaw surowców energetycznych z Rosji. Eksperci spodziewają się jednak, że PKB Eurolandu zacznie znów rosnąć w II kwartale 2023 r. Ich scenariusz bazowy przewiduje, że Europejski Bank Centralny będzie zacieśniał politykę pieniężną aż do grudnia. Dopuszczają jednak możliwość, że może przerwać cykl podwyżek stóp we wrześniu, jeśli sytuacja gospodarcza będzie się już wówczas wyraźnie pogarszać.

Elementy niepewności

Agencja Bloomberga szacuje obecnie prawdopodobieństwo recesji w strefie euro w ciągu najbliższych 12 miesięcy na 30 proc. O ile w I kwartale PKB Eurolandu wzrósł o 0,6 proc. kw./kw., o tyle mediana prognoz analityków zebranych przez Bloomberga sugeruje, że wzrost w II kwartale wyniesie 0,2 proc., a w trzecim i czwartym po 0,5 proc. Największymi pesymistami są ekonomiści Berengberg Banku, którzy prognozują spadek PKB w II kwartale o 0,2 proc., wzrost w trzecim o 0,1 proc., spadek w czwartym o 0,5 proc. i taki sam spadek w pierwszych trzech miesiącach 2023 r. Technicznej recesji na przełomie roku spodziewają się także analitycy Barclaysa i Rabobanku.

Philip Lane, główny ekonomista EBC, przyznał na forum ekonomicznym w Sintrze, że unijny bank centralny musi być w nadchodzących miesiącach bardzo czujny na sygnały dochodzące z gospodarki. – Przy całej niepewności, którą mamy, musimy mierzyć się z dwoma rodzajami ryzyka. Z jednej strony mogą pojawić się siły, które utrzymają inflację wyżej, niż oczekiwano, przez dłuższy okres. Z drugiej strony mamy ryzyko spowolnienia w gospodarce, które może zredukować presję inflacyjną – stwierdził Lane.

Opublikowany w środę indeks nastrojów w gospodarce strefy euro (liczony przez Komisję Europejską) za czerwiec okazał się jednak zaskakująco dobry. Spadł ze 105 pkt tylko do 104,2 pkt, podczas gdy spodziewano się spadku do 102,9 pkt. Indeks nastrojów konsumenckich spadł z minus 21,1 pkt do minus 23,6 pkt (do najniższego poziomu od kwietnia 2020 r.), ale było to zgodne z prognozami. – Sondaż ten wskazuje, że presja cenowa pozostaje bardzo silna. Oczekiwania sprzedawców detalicznych wzrosły do rekordowo wysokich i wskazują na dalszy wzrost inflacji bazowej – uważa Michael Tran, ekonomista Capital Economics.

Presja cenowa

W Niemczech, czyli największej gospodarce strefy euro, presja inflacyjna niespodziewanie jednak osłabła. Inflacja konsumencka wyhamowała z 7,9 proc. rok do roku w maju do 7,6 proc. w czerwcu. Średnio oczekiwano, że przyspieszy do 8 proc. Inflacja HICP, czyli liczona według ujednoliconego unijnego koszyka, zwolniła natomiast z 8,7 do 8,2 proc. Do jej wyhamowania mogły przyczynić się tymczasowe obniżki podatków paliwowych i cen biletów na środki transportu publicznego.

Dane napływające z innych krajów nadal są jednak niepokojące. Inflacja konsumencka w Hiszpanii sięgnęła w czerwcu 10,2 proc., po majowych 8,7 proc. Po raz pierwszy od 1985 r. przekroczyła próg 10 proc. Inflacja HICP przyspieszyła 8,5 do 10 proc. Inflacja bazowa, czyli nieobejmująca cen żywności i energii, wzrosła z 4,9 do 5,5 proc. i była najwyższa od 1993 r.

Dane o wzroście cen podał w środę też inny członek strefy euro – Litwa. Inflacja konsumencka wyniosła tam w czerwcu aż 20,5 proc. W maju sięgała 18,5 proc.

– Takie dane sprawiają, że konsumenci muszą podejmować trudne decyzje, czy kupować, czy też wstrzymać się z zakupami. Tak wysoka inflacja oznacza, że w drugiej połowie roku zobaczymy spadek sprzedaży, a firmy to odczują – uważa Marius Dubnikovas, wiceprezes Litewskiej Konfederacji Biznesu.

Gospodarka światowa
Najbogatszy 1 procent Amerykanów ma prawie 45 bln dolarów. Dzięki zwyżce cen akcji
Gospodarka światowa
Sam Bankman-Fried skazany na 25 lat więzienia
Gospodarka światowa
Firma Trumpa jest już spółką memiczną
Gospodarka światowa
Reddit do odstrzału, prześladowca przecenił akcje
Gospodarka światowa
Jen najsłabszy wobec dolara od 1990 roku. Czas na interwencję?
Gospodarka światowa
Kakao drożeje szybciej niż Bitcoin