Może to zwiększyć koszty gazociągu oraz opóźnić nawet o kilka lat jego powstanie.
Fińskie prawo daje pierwszeństwo w eksploatowaniu dna morskiego temu, kto najwcześniej wystąpił o pozwolenie na tę działalność. Jeśli wniosek grupy biznesmenów spełni formalne wymogi, konsorcjum Nord Stream będzie musiało zmieniać trasę gazociągu.
– Jeśli pozwolenie zostanie wydane, zamrozi to pracę nad Nord Stream na bliżej nieokreślony czas. Nawet jeśli prace wydobywcze nie będą prowadzone w tym rejonie – wyjaśnia Riikka Aaltonen, generalna inspektor fińskiego ministerstwa.
Nie jest jasne, jakimi motywami kierują się przedsiębiorcy chcący zablokować trasę Nord Stream. Rosyjska prasa podawała jesienią 2008 r., że taki sam wniosek zamierzała złożyć grupa przedsiębiorców związana ze środowiskami Finów wysiedlonych przez Sowietów z Karelii w 1940 r. Prawnik reprezentujący grupę, która złożyła niedawno wniosek, twierdzi, że kierują nią cele wyłącznie biznesowe. Na obszarze, którego dotyczyłoby pozwolenie, istnieją złoża kobaltu.
– Prawdopodobnie pewne kręgi chcą zarobić w ten sposób na projekcie – uważa Walerij Niesterow, analityk z Troika Dialog. Finlandia jak dotąd nie wydała zgody na położenie Nord Stream w swojej morskiej strefie ekonomicznej. Różnego rodzaju zastrzeżenia do tej inwestycji głośno wyrażały dotychczas: Polska, kraje bałtyckie, Szwecja oraz niemieckie siły zbrojne.