Deutsche Bank zdołał w II kwartale zwiększyć zysk netto o 68 proc. w porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku. Jednak podobnie jak w przypadku Credit Suisse i większości amerykańskich rywali, którzy przedstawili w minionych tygodniach zaskakująco dobre raporty kwartalne, wynik największego niemieckiego banku jest przede wszystkim zasługą oddziału bankowości inwestycyjnej. Natomiast rezultaty z działalności detalicznej wyraźnie się pogorszyły.
[srodtytul]Inwestorzy patrzą na kredyty[/srodtytul]
Zysk netto DB wyniósł blisko 1,1 mld euro w porównaniu z oczekiwaniami analityków na poziomie 985 mln euro. Zysk brutto sięgnął 1,32 mld euro, z czego aż 828 mln euro wniósł oddział bankowości inwestycyjnej. Jeszcze rok temu przyniósł on niemieckiemu gigantowi 311 mln euro strat. Tak wyraźna poprawa wyników DB z działalności inwestycyjnej jest z jednej strony skutkiem wzrostu przychodów z obrotu obligacjami i akcjami, a z drugiej uporania się z toksycznymi aktywami powiązanymi z niskiej jakości kredytami.
Natomiast tradycyjna działalność kredytowa przynosi frankfurckiemu bankowi straty. W II kwartale bank musiał zawiązać 1 mld euro rezerw na pokrycie strat z tytułu nietrafionych kredytów. Jeszcze w I kwartale było to o połowę mniej, a w II kwartale ubiegłego roku rezerwy wyniosły zaledwie 135 mln euro. Nic dziwnego, że tym razem analitycy spodziewali się rezerw na poziomie 634 mln euro.
I choć prezes DB Josef Ackermann zapewnił, że bank jest dobrze przystosowany do niepewnego otoczenia biznesowego w drugiej połowie bieżącego roku, to uwagę inwestorów zwróciły właśnie straty z działalności detalicznej. W efekcie notowania DB zniżkowały od rana na frankfurckiej giełdzie o ponad 7 proc. – DB musiał wyraźnie zwiększyć rezerwy na nietrafione kredyty ze względu na dekoniunkturę w gospodarce, która przecież szybko nie minie – wyjaśnił Lutz Roehmeyer, zarządzający w Landesbank Berlin Investment.