Spadek PKB okazał się taki sam, jak przy okazji pierwszego odczytu przed miesiącem. To dobry wynik, gdyż analitycy spodziewali się korekty do minus 1,5 proc. – W raporcie są widoczne zalążki odrodzenia. Poziom zapasów osiągnął już totalne dno i produkcja wreszcie zaczyna rosnąć. Półki w sklepach zaczynały już bowiem świecić pustkami – komentuje Chris Rupkey, główny ekonomista z Bank of Tokyo-Mitsubishi w Nowym Jorku.

W I kwartale produkt krajowy spadał w tempie 6,4 proc.

W wyjściu z tak głębokiego dołka gospodarce pomógł rządowy program stymulacyjny oraz utrzymywanie na historycznie niskim poziomie stóp procentowych. Spore znaczenie miał m.in. program ulg przy zakupie domów. W tym kwartale istotny dla wzrostu będzie prawdopodobnie także program „gotówka za graty”, pozwalający uzyskać dopłaty przy wymianie starych aut na nowe. W jego ramach sprzedano przez miesiąc około 700 tysięcy pojazdów.

W rezultacie ekonomiści oczekują, że po czterech kwartałach na minusie – najdłuższej takiej serii od Wielkiego Kryzysu – w bieżących trzech miesiącach PKB wreszcie się zwiększy. Ze szczegółów raportu na temat II kwartału wynika, że odbicie może być nawet bardziej zdecydowane niż się powszechnie oczekuje. Przemawia za tym największy w historii spadek zapasów – szybszy niż raportowano pierwotnie – które teraz trzeba szybko odbudowywać. Według ankiety MarketWatch, tempo wzrostu wyniesie w tym kwartale 3 proc.

Odrębne publikowane dziś dane pokazały, że zaczyna maleć w USA liczba bezrobotnych zgłaszających się po raz pierwszy po zasiłki. W zeszłym tygodniu spadła ona z 580 tys. do 570 tys. osób. Zdaniem ekonomistów, to także sygnał, że największa gospodarka zaczyna wreszcie wychodzić na prostą. Do tej pory to właśnie sytuacja na rynku pracy była największą przeszkodą dla bardziej dynamicznego ożywienia.