Oznacza to zdany test z dojrzałości demokracji – mówił wczoraj Rafał Antczak, wiceprezes Business Consulting Deloitte na spotkaniu poświęconym corocznemu raportowi na temat stanu 18 gospodarek naszego regionu.
Do krajów, które w największym stopniu ucierpiały przez kryzys, Deloitte zalicza Litwę, Łotwę, Estonię, Ukrainę, Węgry, Macedonię i Serbię. – Znamienne jest to, że odbudowa w krajach nadbałtyckich całkowicie uzależniona jest od wzrostu popytu na produkty eksportowe. Te państwa przeprowadziły już wszystkie potrzebne reformy w sposób wzorcowy i nie mają żadnych rezerw, które można by uruchomić dla ożywienia gospodarki – komentuje Antczak.
Grupa, która kryzys przechodzi relatywnie łagodnie (choć też notuje ujemną dynamikę PKB), to: Czechy, Słowenia, Słowacja, Bułgaria, Rumunia, Albania, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra i Mołdowa. – Są to albo kraje bardzo biedne, albo takie, które jeszcze nie zdążyły się nadmiernie zadłużyć – podkreśla Antczak. Trzecia grupa to przypadek specjalny – Polska, która najwyraźniej w recesję w ogóle nie wpadnie.
Zdaniem analityków Deloitte, to, kiedy gospodarki regionu zaczną wychodzić z kryzysu – i w jakim tempie – będzie można ocenić dopiero w III-IV kwartale. Obecnie około połowy czynników analizowanych przez ekspertów firmy świadczy o tym, że region jest na początku końca recesji, jednak pozostała część wskazuje, że nic takiego nie ma miejsca.