Rada EBC na wczorajszym wyjazdowym posiedzeniu w Wenecji utrzymała podstawową stopę procentową w wysokości 1 proc.
Wcześniej Bank Anglii opublikował decyzję o pozostawieniu głównej stopy na poziomie 0,5 proc. Ekonomiści przewidywali taki właśnie finał wczorajszych posiedzeń rad obu banków centralnych. Co więcej, w innym sondażu dali oni wyraz przekonaniu, że EBC kierowany przez Jean-Claude Tricheta nie zdecyduje się na podwyżki stóp wcześniej niż w III kwartale przyszłego roku.
Euro umocniło się w stosunku do dolara o 18 proc. od lutego, co zmniejsza przychody europejskich eksporterów, i to akurat w momencie, kiedy gospodarka strefy euro zaczęła wydobywać się z recesji najgorszej od zakończenia drugiej wojny światowej. – Przy obecnym kursie wspólnej waluty sytuacja staje się bardzo trudna dla wszystkich spółek przemysłowych, które koszty rozliczają w euro – powiedział wczoraj w Paryżu Fabrice Bregier, dyrektor wykonawczy Airbus SAS, największego na świecie producenta samolotów pasażerskich. – Możemy jedynie apelować do władz monetarnych, aby zadbały o stabilność kursów walutowych – dodał.
Trichet w ostatnich dwóch tygodniach co najmniej trzy razy zapewniał, że docenia deklaracje USA popierające „mocnego dolara” i nie ukrywał własnego niepokoju wywołanego zbyt silnym euro. Wczoraj na konferencji prasowej w Wenecji Trichet nie podjął tego wątku. Poziom stóp procentowych określił jako „właściwy”, co znaczy, że EBC nie zamierza zaostrzać polityki pieniężnej. Zwłaszcza że średnioterminowe prognozy przewidują słabą presję inflacyjną.
Wprawdzie wszystko wskazuje na to, że w minionym kwartale gospodarka strefy euro otrząsnęła się z recesji, ale Trichet powiedział wczoraj, że „ożywienie będzie raczej nierówne”. W krótkim okresie wspierają je przejściowe czynniki, takie jak miliardowe programy stymulacyjne wielu rządów. Po wygaśnięciu tych programów tempo wzrostu może spaść i stąd obawy EBC przed zbyt wczesnym zaostrzeniem polityki.