Ośrodek ZEW zajmujący się analizowaniem europejskiej gospodarki poinformował, że jego indeks oczekiwań inwestorów instytucjonalnych i analityków spadł do 56, z 57,7 pkt we wrześniu. Ekonomiści spodziewali się wzrostu tego wskaźnika do 58,8 pkt.
[srodtytul]Za bardzo, za wcześnie, za szybko[/srodtytul]
Główny indeks frankfurckiej giełdy DAX od dołka z początku marca zyskał 58 procent, bo niemiecka gospodarka już w II kwartale dość niespodziewanie wydobyła się z najgorszej od zakończenia wojny recesji. Wprawdzie w minionym kwartale tempo wzrostu przyspieszyło, według wstępnych szacunków Bundesbanku, ale teraz i w najbliższej przyszłości znowu może słabnąć, bo rośnie bezrobocie, kończą się rządowe programy stymulacyjne, a euro umacnia się w stosunku do dolara, więc słabnie eksport.
Indeks DAX nie był wyjątkiem wśród najważniejszych giełdowych wskaźników. Dow Jones Euro Stoxx 50 wzrósł od początku marca o blisko 60 proc., a amerykański S&P 500 zyskał w tym okresie 59 procent. Nouriel Roubini, profesor nowojorskiego uniwersytetu, który wsławił się tym, że przewidział kryzys finansowy, teraz określił te zwyżki jako „zbyt duże, zbyt wczesne i za szybkie”.
Obecnie „entuzjazm stopniowo ustępuje miejsca realizmowi” – uważa Carsten Brzeski, ekonomista z ING Groep. Nie sądzi jednak, by spadek indeksu ZEW zapowiadał powrót niemieckiej gospodarki do recesji. – Wpływa ona na spokojne wody – powiedział.